Komisarz Barnier wyraził w czwartek nadzieję, że na następnym spotkaniu - 15 maja - państwa Unii dojdą do porozumienia. "Porozumienie musi być zgodne z zasadami międzynarodowego porozumienia Bazylea III. Musi gwarantować pogłębienie wewnętrznego rynku i przysłużyć się stabilności finansowej" - stwierdził.

Chodzi o nowe wymogi dotyczące jakości i wielkości kapitałów banków, które wynikają z postkryzysowego porozumienia przywódców G-20, zwanego Bazyleą III. W UE ma je wdrożyć dyrektywa o wymogach kapitałowych CRD IV. Wielka Brytania, a także Szwecja chcą, by kraje UE miały swobodę w ustanawianiu dodatkowych buforów bezpieczeństwa swoim bankom, czyli powyżej poziomu wymaganego przez Bazyleę III, tzn. 3 proc. (maksymalnie do 5 proc.) współczynnika kapitału wobec aktywów ogółem.

Komisja Europejska woli, by podnoszenie wymogów bankom było skoordynowane w UE, gdyż autonomia krajów - jej zdaniem - rozbije rynek wewnętrzny.

Tymczasem Londyn woli mieć możliwość samodzielnego podnoszenia tzw. bufora bezpieczeństwa swoim bankom, także w innych krajach UE. Tzw. bufor bezpieczeństwa ma pozwolić bankom - w razie kryzysu - na wypłatę depozytów klientom. Brytyjski minister finansów George Osborne zwracał uwagę - podczas burzliwych obrad w Brukseli ze środy na czwartek, które trwały 16 godzin - że reprezentuje "największe centrum finansowe Europy".

Reklama

Również Polska uważa, że kraje, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo banków na swoim terytorium, powinny same decydować o wielkości dodatkowego bufora, bez określania jego maksymalnej wysokości.

Ostatecznie jednak - jak zaznaczył podczas obrad minister finansów Jacek Rostowski - Polska mogłaby pójść na "ogromne" ustępstwo w tej sprawie. Ale jak dodał, "choćby była jedyna" nie zgodzi się na zapis uprawniający bank-córkę do odrzucenia wyższego bufora kapitałowego ustanowionego przez kraj, w którym urzęduje. "To podatnicy kraju goszczącego (spółki zależne od dużych banków, tzw. banki-córki - PAP) ponoszą odpowiedzialność za wszystkie banki (w tym kraju - PAP)" - przekonywał Rostowski.

Problematyczna, zwłaszcza dla krajów naszego regionu, może być też sytuacja, gdy banki-córki będą obowiązywać wyższe wymogi kapitałowe niż te dotyczące rodzimych banków, bo to może obniżyć ich akcję kredytową w kraju "goszczącym". Taka sytuacja może mieć miejsce, bo zgodnie z obecnym proponowanym przez Duńczyków tekstem dyrektywy, regulator kraju głównej siedziby banku miałby prawo narzucić wyższe wymogi kapitałowe wszystkim swoim bankom-córkom w UE.

Jak wynika z analizy opublikowanej przez KE przed spotkanie ministrów, aktywa banków-córek stanowią średnio ponad 70 proc. wszystkich aktywów bankowych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Na Słowacji i Estonii stanowią ok. 95 proc., w Czechach - blisko 90 proc., w Bułgarii i na Litwie - ponad 83 proc., w Rumunii - 76 proc., na Łotwie - prawie 69 proc, w Polsce - blisko 68 proc., a na Węgrzech - ponad 56 proc.