Prognozy mówią, że tylko z tytułu organizacji Euro wzrost polskiego PKB w tym roku wyniesie 2,1 proc. Towarzyszyć temu będzie wzrost liczby miejsc pracy o co najmniej 30 tysięcy. To efekt natychmiastowy, ale znacznie ważniejsze są zdaniem Jacka Bochenka, dyrektora Grupy Sportowej w Deloitte, korzyści długookresowe. Jedną z nich będzie skumulowany efekt 2-procentowego wzrostu PKB do 2020 r. Trend wzrostu PKB w stosunku do roku poprzedniego można było zaobserwować we wszystkich krajach, które organizowały imprezy podobnej rangi. Dynamika ta jest przede wszystkim wynikiem cyklu koniunkturalnego, ponieważ przez kilka lat przed Euro trwał intensywny proces inwestycyjny w niemal całą infrastrukturę drogową, sportową i miejską. Sama impreza to okres jedynie kilku tygodni. Istnieje jednak wiele sektorów gospodarki, które nawet w tak krótkim czasie odniosą wymierne korzyści. Z pewnością będą to hotelarstwo, gastronomia, branża reklamowa, handel i usługi oraz transport. W grupie tych branż, które mogą liczyć na zwiększone obroty jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, znajdą się zapewne również najwięksi dystrybutorzy paliw, ponieważ szacunki mówią o co najmniej liczbie 700 tys. kibiców mających przybyć do Polski. Prawdopodobnie wielu z nich m.in. z Niemiec, Rosji czy Czech przyjedzie własnymi samochodami. Zyski liczą już firmy budowlane, które były odpowiedzialne za postawienie stadionów, budowę dróg oraz remonty dworców i linii kolejowych.
Nie można też zapominać o zwiększonych przychodach z podatków.
Wyjątkowym beneficjentem piłkarskiego święta staną się cztery miasta, w których odbędą się mecze, i trzynaście innych miejscowości będących bazą szkoleniowo-noclegową dla poszczególnych reprezentacji i towarzyszących im ekip oraz kibiców.
Reklama

Zadbali o infrastrukturę

Wartość kluczowych inwestycji związanych z imprezą szacowana jest na 100 mld zł. Mistrzostwa Europy dały potężny impuls do realizacji projektów o dużej skali i w relatywnie krótkim okresie. Jak udowadniają ekonomiści z firmy doradczej Deloitte dzięki sztywnym i nieprzekraczalnym terminom planowane wydarzenia sportowe przyspieszają rozwój infrastruktury oraz innych projektów modernizacyjnych w kraju gospodarza. W zwykłych okolicznościach ugrzęzłyby one w niekończących się debatach i biurokratycznej mitrędze. Potwierdzają to przykłady inwestycji zrealizowanych przed poprzednimi imprezami sportowymi na świecie. Na przykład budowa metra w Monachium na Igrzyska w 1972 roku trwała 5 lat, podczas gdy standardowy czas realizacji tego typu projektu to 10–15 lat. Podobnie było z budową terminalu lotniczego przed igrzyskami w Pekinie, która trwała zaledwie 4 lata, a w normalnych warunkach wyniosłaby 8–10 lat.
Jednym słowem mobilizacja i koncentracja sił i środków nad projektem, który służyć ma w czasie międzynarodowej imprezy sportowej, jest ogromna.
W Polsce na święcie futbolu skorzystają przede wszystkim firmy budujące stadiony (trzy postawione od nowa – Warszawa, Gdańsk i Wrocław, i jeden znacznie zmodernizowany – Poznań) oraz wykonawcy autostrad i dróg szybkiego ruchu.
Na budowę stadionów przeznaczono środki w wysokości 875 mln euro, co daje średnio 219 mln euro na każdy obiekt. Koszt budowy jednego miejsca na polskim stadionie – jak wyliczyła firma Deloitte – wyniósł 4627 euro. Na Ukrainie koszt ten jest o 100 euro wyższy, pomimo że współgospodarze Euro zza wschodniej granicy od podstaw wybudowali tylko dwa stadiony.
Na budowie obiektów sportowych zarobiły przede wszystkim wielkie firmy – jako generalni wykonawcy, ale tez setki, jeśli nie tysiące małych podmiotów z sektora MSP. Dla nich jednak bardziej atrakcyjne były kontrakty przy budowie dróg. W inwestycjach drogowych brały udział małe firmy dysponujące 2 – 3 ciężarówkami dowożącymi żwir lub piasek bądź niewielcy lokalni dostawcy tłucznia drogowego.
Niewiele gorzej od budowlańców wypadną – pod względem zysków – także branże hotelarska i turystyczna. Szczególnie, że Ukraina reprezentuje znacznie niższy poziom atrakcyjności niż Polska i gros ruchu turystycznego związanego z imprezą skupi się w naszym kraju. Szacunki Polskiej Organizacji Turystycznej (POT) mówią, iż Polska dzięki organizacji Mistrzostw Europy zarobi w ciągu kolejnych 15 lat łącznie dodatkowo 27,9 mld zł więcej niż w przypadku gdyby Euro nie było organizowane u nas.
Jacek Piasta, szef Instytutu Hotelarstwa, wskazuje na dwa aspekty wynoszonych korzyści. – Po pierwsze, dzięki Euro wzrosła w Polsce świadomość znaczenia branży hotelarskiej. Po drugie, korzyści przyjdą z czasem z powodu zwiększonego zainteresowania turystycznego Polską i Ukrainą tak w tym, jak i w przyszłym roku – wylicza Jacek Piasta. Dodaje, że niezmiernie istotne jest to żeby efektu Euro nie zmarnować. – Trzeba zrobić wszystko, aby dzięki działaniom promocyjnym, w tym z zakresu PR, wykorzystać potencjał, jaki stworzyły mistrzostwa – dodaje rozmówca.
Bez specjalnej promocji z pewnością poradzi sobie gastronomia. Według badań ankietowych firmy badawczo-analitycznej PMR Research rynek gastronomiczny w 2012 r. wzrośnie o 4,6 proc. w porównaniu do 2011 roku.
Branża reklamowa może na Euro zyskać kilka procent, co w dobie kryzysu będzie rewelacyjnym wynikiem.
Na wymierne korzyści mogą liczyć też przewoźnicy kolejowi i lotniczy, firmy handlowe – dystrybutorzy paliw oraz spółki komunalne, transportowe, oczyszczania miasta, pielęgnacji zieleni itp.

Miasta kochają kibiców

Gospodarka jako całość, a także każda z branż już liczą zarobione na Euro pieniądze. Miasta – gospodarze imprezy oraz goszczące poszczególne reprezentacje miejscowości - na razie podliczają poniesione wydatki i mają nadzieję na ich zwrot, tak podczas imprezy, jak i długo po jej zakończeniu.
Pierwsze już są, bowiem decyzją UEFA polskie miasta – gospodarze Euro 2012 – otrzymają 20 mln zł na budowę stref kibica. Takie strefy planują także zorganizować miejscowości, w których mecze nie będą rozgrywane, na przykład Kraków.
Podczas imprez o randze międzynarodowej kluczową kwestią dla lokalnych społeczności jest odpowiednie przygotowanie infrastruktury, która nie powinna jednorazowo służyć imprezie, ale musi być dopasowana do ogólnych planów rozwoju. Poza tym ważne jest planowanie infrastruktury pomocniczej, takiej jak transport publiczny czy sieć hoteli. Mniejsze miejscowości goszczące piłkarzy odpowiednio wcześniej rozpoczęły współpracę z pobliskimi miastami, ponieważ nie dysponują, np. wystarczającą bazą noclegową dla kibiców towarzyszących ekipom piłkarskim.
W Warszawie, z racji inauguracji mistrzostw, poczynione zostały największe inwestycje komunalne i transportowe związane z Euro. Do najważniejszych można zaliczyć: budowę linii kolejowej prowadzącej z Portu Lotniczego na Okęciu do centrum miasta, remont dworców – Warszawa Centralna i Warszawa Wschodnia, budowa od nowa stacji Warszawa – Stadion, sąsiadującej ze Stadionem Narodowym, z której najczęściej będą korzystać kibice.
W Gdańsku poza stadionem dla 42 tys. kibiców powstał nowy terminal lotniczy. Zmodernizowane zostały dworce kolejowe w Krakowie i we Wrocławiu. W sumie stolica Dolnego Śląska wydała 7,5 mld zł.
W puli miast beneficjentów mistrzostw znajdzie się poza czterema głównymi metropoliami kilka mniejszych miejscowości, gdzie swoje bazy ulokowały reprezentacje oraz towarzyszące im ekipy i kibice. Podobnie jak towarzyszący im fani sportu. A to właśnie oni generować będą wpływy do kas właścicieli hoteli, restauracji, taksówkarzy czy prywatnych najemców mieszkań. Zdaniem ekspertów Deloitte, może się to przyczynić do większych korzyści dla kraju w porównaniu z turniejem organizowanym cztery lata temu przez Austrię i Szwajcarię. Kraje te musiały się bowiem podzielić turystami mniej więcej po połowie.
Zwiększą się też dochody firm zarządzających lokalnym transportem. Nie można też zapominać o wyższych przychodach z podatków czy nowych miejscach pracy dla przedstawicieli lokalnej społeczności powstałych przy obsłudze turystów.
Władze lokalne doświadczenie i profesjonalizm zdobyte w tym roku przy zarządzaniu dużym projektem, jakim jest Euro 2012, w przyszłości z powodzeniem można będą mogły wykorzystać przy innych dużych międzynarodowych inicjatywach.

Dlaczego wydarzenie sportowe jest katalizatorem zmian gospodarczych

● Jasno sformułowane zadanie – coś ważnego, namacalnego, jeden cel, który przyciąga wiele grup interesów.
● Centrum uwagi – ludzie chętnie i dobrze pracują jeśli mają świadomość wagi pracy oraz to, że świat „patrzy im na ręce”.
● Patriotyzm lokalny.
● Inwestycje na wielką skalę, które tworzą podwaliny pod trwałe zmiany.
● Sztywne wymagania i nieprzekraczalne terminy – terminy i warunki są przedmiotem gwarancji rządowych co implikuje mobilizację zaangażowanych instytucji.
Źródło: Deloitte.