Zysk Ukrainy związany z organizacją na jej terenie Euro 2012 wyniesie od 1,3 mld do 1,5 mld dol. Takie szacunki przedstawił wczoraj wicepremier Borys Kołesnikow, odpowiedzialny za zorganizowanie imprezy. Rząd spodziewa się przy tym, że nad Dniepr przyjedzie 800 tys. – 1,5 mln turystów. Niezależni eksperci mówią, że zyski wyniosą 1/3 wspomnianej sumy.
Kołesnikow podsumował stopień przygotowania kraju do Euro w wywiadzie udzielonym „Kommiersantowi Ukraina”. Tak jak Polacy trzymają kciuki, by drogowcy zdążyli oddać feralny odcinek C autostrady A2, tak Ukraińcy ścigają się z czasem na budowie (a częściowo przebudowie) autostrady Kijów – Lwów. – Najbardziej niepokoi mnie odcinek Kijów – Żytomierz. Jeśli Bóg da dobrą pogodę, zdążymy – zapewniał wicepremier.
Niemal na ostatnią chwilę są zaś testowane nowoczesne szybkie pociągi (produkcji czeskiej i południowokoreańskiej), które mają znacznie zbliżyć do siebie ukraińskie miasta. Nie obyło się bez problemów. W niedzielę w trasę po raz pierwszy ruszył szybki pociąg z Doniecka do Charkowa. Pokonanie tej drogi zajęło nieco ponad 3,5 godz., podczas gdy pozostałe pociągi potrzebują obecnie aż 5,5 godz. Maszyna ruszyła jednak o godzinę wcześ-niej, niż podawano, wobec czego większość pasażerów – mimo wykupionych biletów – nie zdołała się do niej dostać.
Reklama
Kołesnikowa nie niepokoją kilkunastokrotnie podwyższone ceny hoteli, które wyprowadziły z równowagi nawet szefa UEFA Michela Platiniego. – Popatrzmy na to z drugiej strony. Dajmy naszym hotelom szansę trochę zarobić – powiedział wicepremier, który sam z majątkiem wartym 430 mln dol. znalazł się na 19. miejscu listy najbogatszych Ukraińców magazynu „Forbes Ukraina”.
Ukraina w sumie wydała na przygotowanie imprezy 5 mld dol. (Kołesnikow mówi przy tym, że w przypadku Polski wydatki wyniosły 34 mld dol.). – Pieniądze poszły przede wszystkim na budowę lotnisk, dróg, przygotowanie infrastruktury transportowej. A to inwestycje rozpisane na 30 – 40 lat, a w przypadku pasów startowych na lotniskach nawet na 75 lat – przekonuje wicepremier. Bezpośrednie wydatki, czyli koszty związane z bezpieczeństwem, szkoleniem wolontariuszy czy polityką informacyjną, rząd oszacował na 55 mln euro.
Dla porównania według obliczeń DGP Polska zainwestowała w związku z Euro ok. 100 mld zł (kwota porównywalna z tą, o której w naszym kontekście mówił Kołesnikow), z czego na koszty bezpośrednie przypadło 200 mln zł. Nasze szacunki mówią też o ok. 1 mln kibiców, którzy jednak zostawią nad Wisłą 800 mln – 1 mld zł, czyli znacznie mniej, niż szacuje Kołesnikow w przypadku Ukrainy. Ta kwota byłaby jednak bliższa oczekiwaniom ukraińskich ekspertów. Eryk Najman z firmy inwestycyjnej Capital Times na jednej z konferencji mówił o 500 mln dol.