Pamiętają Państwo, od czego zaczęły się kłopoty? Od banków, które udzieliły zbyt wielu niespłacalnych kredytów hipotecznych. Pojawiły się problemy z płynnością i banki przestały sobie nawzajem pożyczać tak chętnie jak dotąd. Rykoszetem dostał przedsiębiorca, któremu wyschło źródło finansowania. W największych krajach takich jak Niemcy czy Wielka Brytania interwencja państwa uspokoiła sytuację. Ale mniejsi (Hiszpania) wciąż siedzą na wielkiej bombie zegarowej. Aby nie doszło do załamania przepływów kapitałowych, EBC od miesięcy zaopatruje sektor finansowy w tani pieniądz. Dzięki temu wszystko na razie jakoś się jeszcze trzyma. Z naciskiem na „jakoś”.
Taka sama historia, tyle że podniesiona do kwadratu, wydarzyła się w Argentynie w 1890 r. Kraj był wówczas Niemcami Ameryki Południowej – oazą ekonomicznej solidności i stabilności. Do czasu. Ostry kryzys finansowy spowodował, że wszystko stanęło w miejscu. Banki przestały kredytować, skoczyło bezrobocie i załamała się konsumpcja, a sklepy zawiesiły działalność. Na ulicach rozgrywały się sceny rodem z westernów. W czasie jednej ze strzelanin zbłąkana kula trafiła w okno pewnego przedsiębiorcy. Silvio Gesell od kilku lat prowadził w Buenos Aires firmę importującą sprzęt medyczny. Siedząc w zaryglowanym mieszkaniu, Gesell zaczął się zastanawiać, jak to możliwe, że w tak bogatym kraju jak Argentyna mogą się dziać takie rzeczy.
Z tych przemyśleń powstał oryginalny system. Zdaniem Gesella źródłem problemu był sam pieniądz. A właściwie to, że jest on wieczny. Każdy inny czynnik ekonomiczny traci na wartości. Przedmioty się psują, domy trzeba naprawiać, a biznesu doglądać. Tylko pieniądz nie rdzewieje (w XIX w. nie było jeszcze doświadczeń z hiperinflacją). Nic dziwnego, że ludzie mają tendencję do chomikowania waluty. Zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawia się kryzys. A to jeszcze pogarsza sytuację. Jedyne wyjście? Pieniądz też musi zacząć się psuć. Gesell uważał, że każdy banknot musi mieć datę ważności. Jeśli nie zostanie puszczony w obieg w odpowiednim czasie, stanie się bezwartościowy. Innowator nie był naiwny i wiedział, że takie rozwiązania zaowocują ucieczką od pieniądza. Na przykład w nieruchomości. Dlatego uważał, że cała ziemia musi zostać znacjonalizowana. Gesell nie był komunistą, lecz wierzył w rynek i kapitalizm. W jego systemie ziemia miała należeć do państwa, powinna być jednak użytkowana przez osoby prywatne. Dzięki temu skończy się niezdrowe dla wolnej gospodarki chomikowanie kapitału, a także tworzenie monopoli opartych na pieniądzu lub ziemi.
Reklama
Pomysły Gesella przeżyły swoje pięć minut tuż po I wojnie światowej. Został nawet ministrem finansów w powołanej przez garstkę anarchistów Bawarskiej Republice Rad (krwawo rozpędzonej w maju 1919 r.). W latach 30. oparty na teorii Gesella wolny pieniądz wprowadzono w kilku gminach w Niemczech i Austrii. Doświadczenia lokalnej ludności były ponoć pozytywne, eksperymenty zostały jednak przerwane przez banki centralne obawiające się naruszenia ich monopolu na emisję pieniądza.
Rozgłosu Gesell doczekał się w trakcie obecnego kryzysu. Na jego pomysły powoływały się takie tuzy ekonomii, jak Gregory Mankiw z Harvardu, który doradza kandydatowi na prezydenta USA Mittowi Romneyowi, czy główny ekonomista Citigroup Willem Buiter. Obaj pisali, że gdyby było naprawdę źle, można sobie wyobrazić negatywne stopy procentowe (a więc de facto podatek od chomikowania pieniędzy). Albo ogłoszenie przez bank centralny, że wszystkie banknoty o numerze seryjnym kończącym się na 6 (wybór liczby w drodze losowania) muszą zostać wydane w ciągu kilku miesięcy.
Pomysły Gesella to tylko jedno z alternatywnych rozwiązań. Ale czy nieprawdopodobnych? Pamiętajmy, że bokser walczy już od czterech lat i jest zmęczony. Nie można wykluczyć, że w końcu wymierzane przez niego na oślep ciosy mogą zacząć trafiać poniżej pasa.
ikona lupy />
Rafał Woś, dziennikarz DGP materiały prasowe / DGP