To dość zaskakujące zachowanie rynków biorąc pod uwagę, narastające niepewności i widoczne różnice zdań pomiędzy politykami największych państw strefy euro. Przewijająca się przez praktycznie wszystkie wczorajsze raporty rynkowe wtorkowa wypowiedź kanclerz Nieniec A. Merkel, że nie zgodzi się na emisję euroobligacji „póki żyje”, czy komentarze premiera Włoch M. Monti, iż nie będzie on tylko „przybijał pieczątek” pod gotowymi dokumentami (i jest skłonny przedłużyć szczyt - podobnie jak premier Hiszpanii - nawet do niedzieli, by na rynek trafiły zapewnienia użycia środków z funduszy ratunkowych na stabilizację europejskiego długu, co zmniejszyłoby obecną napiętą atmosferę) nie zapowiadają spokojnego przebiegu szczytu. Ciężar awersji do ryzyka Rzym poczuł w środę na własnej skórze sprzedając 6M bony skarbowe z rentownościami najwyższymi od grudnia 2011 roku.

Kurs EUR/USD jak na razie broni się przed spadkiem poniżej strefy wsparcia rozciągającej się pomiędzy 1,244-1,2465. Czy to oznacza, że inwestorzy po cichu na coś liczą. Jeśli tak, to na co? Być może na synchronizowaną akcję banków centralnych, taką jaka była zapowiadana w przypadku niepomyślnego dla rynków wyniku wyborów parlamentarnych w Grecji. Na rynku mówi się też o możliwych obniżkach stóp procentowych (stawki depozytowej do zera, by zniechęcić banki komercyjne do lokowania środków w banku centralnym) podczas lipcowego posiedzenia EBC. Tutaj jednak pomóc mogłaby dopiero ujemna stopa, a jak można przypuszczać, ze względu na kondycję europejskich instytucji finansowych prezes M. Draghi raczej się na to nie zgodzi. Niemniej, najprawdopodobniej do piątku, jeśli nie do poniedziałku (ze względu na możliwe działania banków) na rynku euro/dolara dominować będzie niepewność. Spadek EUR poniżej 1,24 USD otworzyłby drogę do silniejszego umocnienia dolara prowadzącego do testu dołka z początku czerwca na poziomie 1,2286. Z drugiej jednak strony nie można też wykluczyć, że przy tak pesymistycznych nastrojach wystarczy jakieś przysłowiowe „światełko w tunelu” by rynek powrócił do wzrostów (choć zapewne odreagowanie byłoby krótkotrwałe). Jeśli kurs EUR/USD zdołałby wzbić się ponad strefę 1,253-1,255 pojawiłaby się szansa powrotu w okolice 1,258-1,26 USD.

W środę na rynek napłynęły kolejne dane z USA. Pomimo, że zamówienia na dobra trwałego użytku wzrosły w maju o 1,1% wobec prognoz na poziomie 0,4% m/m zostały niezauważone przez inwestorów, którzy skoncentrowani są przede wszystkim na szczycie UE. Podobnie było w przypadku publikacji dynamiki podpisanych umów na sprzedaż domów, która wzrosła o 5,9% m/m i po lepszych danych dot. wskaźnika S&P/Case-Shiller20 mogła wskazywać na długo wyczekiwaną stabilizację na rynku nieruchomości w USA.

Niepewność co do wyniku rozpoczynającego się dzisiaj szczytu i narastające obawy o popyt obniżają cenę ropy naftowej. Bieżąca relacja podaży i słabnącego popytu ze strony przemysłu bez reakcji ze strony OPEC w postaci obniżenia limitów wydobycia nie daje nadziei na wzrost czarnego złota do poziomów notowanych w I kwartale. Ponadto, Arabia Saudyjska uważa, że niższe ceny ropy pomogą światowej gospodarce uniknąć recesji, na czym w dłuższym terminie skorzystają państwa wydobywające surowiec. Może nie powinno to nas kierowców jednak smucić, bo choć na giełdach cena ropy mocno spada, na stacjach benzynowych wciąż jest drogo. Tymczasem w ostatnich dniach spada cena złota, co mogłoby świadczyć o tym, iż rynek do końca nie traci jednak nadziei w pozytywny przebieg wydarzeń. Niemniej, wchodzimy w okres wakacyjny, kiedy to ze strony decydentów w trzech kluczowych regionach (Europa, USA, Chiny) podejmowanych działań może być niewiele i raczej nie należy spodziewać się poprawy sytuacji makroekonomicznej. To wszystko może powodować, że presja na kruszce będzie zacznie rosnąć. Przed większymi spadkami ceny złoto chronić może natomiast utrzymujące się zainteresowanie tym metalem ze strony banków centralnych.

Reklama

Niewielkie wahania widać też w notowaniach złotego. W środę kurs EUR/PLN nadal trzymał się poziomu 4,25. Na rynek napływają jednak kolejne pozytywne informacje dotyczące polskiej gospodarki, które choć teraz może pozostają bez większego wpływu na złotego, to w przyszłości zapewne zaprocentują. Jak prognozuje Bank Światowy (BŚ), kryzys zadłużeniowy w Eurolandzie i globalne spowolnienie ograniczą w tym roku o połowę wzrost gospodarczy we wschodnim, rozwijającym się regionie UE. Ponownego przyspieszenia można będzie natomiast doświadczyć już w 2013 roku. Jednocześnie BŚ wskazuje Polskę jako lidera wzrostu w UE pośród 10 byłych krajów postkomunistycznych (oraz czekającą na akcesję Chorwację) z 2,9% wzrostem PKB w 2012 r. Natomiast rok później dynamika wzrostu ma przyspieszyć do 3,2%. Generalnie, kurs EUR/PLN utrzymuje się od jakiegoś czasu w szerokim kanale konsolidacji, pomiędzy 4,23 a 4,30 i dopiero wybicie z tego przedziału może zmienić dynamikę rynku i zwiększyć obroty, które ostatnio systematycznie spadają.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.