Część gmin powierzyła (lub chce to zrobić) obowiązek odbioru śmieci spółkom komunalnym. – Zrobią to taniej i zgodnie z prawem. Od lat zajmują się odpadami i poczyniły milionowe inwestycje – argumentują.
Zrzeszone w Związku Pracodawców Gospodarki dpadami prywatne firmy wystosowały list do premiera Tuska. Imiennie krytykują prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzę, który apelując o zniesienie obowiązku rozpisywania przetargów na wywoziciela śmieci, ich zdaniem nakłaniania do nieprzestrzegania prawa. Związek prosi szefa rządu, aby zwrócił się do wojewody małopolskiego z wnioskiem o uchylenie uchwały, jaką podjął Kraków, oddając śmieciowy biznes w ręce przedsiębiorstwa komunalnego.
Firmy z branży oraz przedstawiciele PKPP Lewiatan obawiają się, że nawet jeśli gminy zostaną przymuszone do organizowania przetargów na odbiór i wywóz odpadów, będą w nich faworyzowały dawne gminne spółki, przekształcone w spółki prawa handlowego.
Resort środowiska, który przygotował nowelizację, zapowiada, że będzie się przyglądać przetargom. Ale nie podejmie żadnych nadzwyczajnych środków. – Będziemy traktować te przetargi jak wszystkie. Złamanie prawa będzie łatwe do wychwycenia – zapewnia Piotr Woźniak, wiceminister środowiska. Jego zdaniem samorządy nie pójdą śladami Krakowa.
Niezależnie od tego, kto w przyszłym roku będzie od nas odbierał śmieci, boleśnie odczują to nasze portfele. Jak wskazuje prezes spółki Sita Polska Jean-Michel Kaleta, w krajach rozwiniętych, takich jak Niemcy czy Francja, koszty wynoszą w zależności od regionu 65 – 125 euro rocznie na mieszkańca. W Polsce od 15 do 75 euro rocznie.
Niestety, po zmianach w przepisach polskie stawki będą goniły te europejskie. Wie to już nawet Ministerstwo Środowiska. Dziś, inaczej niż na początku roku, gdy nowelizacja prawa wchodziła w życie, nie zapewnia głośno, że w gminach będzie czyściej i taniej. Ostateczna cena, jaką zapłacimy za wywóz śmieci, zależeć będzie m.in. od tego, jak firma zagospodaruje nasze odpady (zrzuci na wysypisku czy zutylizuje lub przerobi). Przede wszystkim jednak od tego, czy sama wybrana została w uczciwym przetargu, czy wskazana politycznie.