Rząd założył, że w 2013 roku PKB wzrośnie o 2,9 proc. - o 0,4 pkt proc. więcej niż w 2012 r. Po trzech miesiącach jego przedstawiciele nieoficjalnie przyznają, że sytuacja w 2013 r. będzie wyraźnie gorsza. Najbardziej jednak niepokoi spadek wpływów do budżetu, zwłaszcza z tytułu VAT.
>>> Czytaj też: Stawki VAT na świecie: Japonia ma najniższy VAT – tylko 5 proc.
Gorsza będzie od prognozowanej druga połowa 2012 roku. Główny ekonomista Ministerstwa Finansów Ludwik Kotecki powiedział 8 sierpnia w wywiadzie radiowym, że w tym roku wzrost będzie zgodny z prognozami MF (2,5 proc.), natomiast prognozy na przyszły rok trzeba skorygować do 2,0 proc. lub nawet nieco niżej. Nowa prognoza ukaże się w końcu sierpnia.
Nie musi to oznaczać katastrofy budżetowej i nie ma potrzeby nowelizacji budżetu tegorocznego. Osiągnięcie podstawowego celu fiskalnego – obniżenia deficytu sektora finansów publicznych do poziomu poniżej 3 proc. – zależeć będzie od poziomu zadłużenia funduszy pozabudżetowych (przede wszystkim Państwowego Funduszu Drogowego) i stanu finansów samorządów. Budżet centralny będzie miał deficyt nie większy od zakładanego.
Układając budżet na rok przyszły rząd, tak jak inne rządy europejskie, stanie wobec dylematu – jak mocno ograniczać wydatki i które – przy spadające dynamice PKB. Niestety największe cięcia zostaną dokonane w wydatkach inwestycyjnych.
Po pierwsze dlatego, że ogromna większość innych wydatków jest sztywna i ich ograniczenie wymagałoby odpowiednio wcześnie przeprowadzonych zmian ustawowych.
Po drugie – szczyt wydatków inwestycyjnych finansowanych przez budżet był związany z przygotowaniami do Euro 2012. Kończą się też środki unijne z perspektywy budżetowej 2007-2013. Jest wątpliwe, by w obecnej sytuacji Unia Europejska zgodziła się na równie hojne rozdysponowanie funduszy spójności w latach 2014-2020.
Spowolnienie, ale nie katastrofa
Ze zaktualizowanego 8 maja przez rząd Wieloletniego Planu Finansowego Państwa (obejmuje lata 2012-2015) przebija umiarkowany optymizm. Spowolnienie wzrostu jest przejściowe i spowodowane pogorszeniem się warunków w otoczeniu Polski oraz zmniejszeniem inwestycji publicznych na skutek wyczerpywania się funduszy unijnych. Autorzy dokumentu zauważają, że gospodarka Unii Europejskiej znajduje się w recesji, lecz zakładają, że w drugiej połowie 2012 roku wyjdzie ona z niej i w 2013 roku unijne PKB wzrośnie o 1,2 proc.
>>> Czytaj też: Polsce grozi spowolnienie z przyczyn wewnętrznych
Wzrost na głównych rynkach zbytu polskiego eksportu będzie zatem słaby, ale Polska jako kraj doganiający wciąż ma premię w stosunku do rozwiniętych krajów Europy Zachodniej. Rząd zakłada, że tempo gospodarki europejskiej będzie stopniowo rosło – do 1,8 proc. w roku 2015, a wraz z tym rosnąć będzie dynamika polskiej gospodarki. Przyspieszenie według Wieloletniego Planu będzie wynikać z wysokiej konkurencyjności polskich przedsiębiorstw względem partnerów handlowych, dobrych wyników finansowych polskich firm i rosnących inwestycji prywatnych, których wzrost ma zrównoważyć spadek inwestycji publicznych.
Złoty będzie się stopniowo umacniał, ograniczając eksport, a import będzie rósł wraz ze wzrostem popytu wewnętrznego w Polsce, przez co kontrybucja eksportu netto we wzrośnie PKB zmniejszy się. Z drugiej jednak strony umocnienie złotego świadczy o konkurencyjności polskiej gospodarki i pozytywnie będzie wpływać na poziom zadłużenia państwa i sektora prywatnego.
W ciągu trzech miesięcy od przyjęcia rządowej uchwały w polskiej gospodarce i w jej europejskim otoczeniu nie wydarzyło się nic dramatycznego i nieoczekiwanego. Zmienił się natomiast wyraźnie ton komentarzy i prognozy, sporządzane przez banki i instytucje. Eurostat na razie nie zmienił swych prognoz i przewiduje w przyszłym roku wzrost w strefie euro o +1,3 proc., a w Polsce o +2,6 proc., lecz jest prawdopodobne, że prognoza ta zostanie skorygowana w dół.
>>> Polecamy: Powroty się skończyły. Polacy uciekają na Zachód
16 lipca prognozy opublikował Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Utrzymał poprzednią prognozę dla strefy euro na rok bieżący – spadek PKB o 0,3 proc. Jednocześnie podniósł prognozę dla Niemiec – z +0,6 na +1,0 proc. Obniżył natomiast prognozę dla USA z +2,1 do +2,0 proc.
Na rok przyszły obniżył prognozę dla największych rynków wschodzących (dla Chin z 8,8 na 8,5, dla Indii z 7,3 na 6,5). Obciął też prognozę dla strefy euro z +0,9 proc. na +0,7 proc., a także dla Niemiec z +1,5 proc. na +1,4 proc. oraz dla USA z +2,4 proc. na +2,3 proc.
9 sierpnia EBC opublikował uaktualnione prognozy wzrostu na rok 2012 i 2013. Tegoroczny wynik dla strefy euro obniżył z -0,2 na -0,3, a przyszłoroczny z +1,0 na +0,6. 10 sierpnia analitycy banku Bank of America-Merrill Lynch obniżyli prognozę dla strefy euro na rok 2013 z 0 proc. na -0,7 proc.
Pełny tekst artykułu znajdziesz na: obserwatorfinansowy.pl