Czy warto inwestować w demokrację na świecie? Pomińmy na chwilę aspekt moralny (na miłość Boską, ludzie mają prawo żyć w wolności i wybierać sobie władzę!).

Skupmy się tylko na tym, czy warto tracić miliony i miliardy na aksjologicznych konfliktach z Chinami? Na wspomaganiu demokracji tam, gdzie jest ona możliwa, chociaż nie przesądzona? Na irytowaniu Rosjan? Na najeżdżaniu na taki czy inny Irak, taką czy inną Libię?

Dwadzieścia, ba, dziesięć lat temu wydawało się, że wcześniej albo później demokracja i tak zatriumfuje. Przyspieszanie jej marszu, chociaż kosztuje, jest inwestycją o małym poziomie ryzyka. Największym bogactwem naturalnym każdego kraju jest energiczny i uzdolniony, pracowity człowiek. Demokracja daje nam wszystkim szansę korzystania z energii przedsiębiorczych obywateli, którzy w poczuciu bezpieczeństwa i szacunku dla jednostki napędzają rozwój gospodarczy jak rzeka młyny.

Dzisiejszy kryzys Europy, której demokratyczny ustrój nie uchronił przed załamaniem, za to chroni przed odważną strategią przebudowy gospodarki, to tylko jedna rysa na idealnym obrazie. Inna rysa to świetne samopoczucie dyktatorów i półdyktatorów, którym wcale nie grozi los dinozaurów. Chiny nie muszą nawet udawać, że przejmują się Zachodem. Trzeba dobrze życzyć demokratom na Białorusi, ale nie widać powodów, by uważać zwycięstwo demokracji za oczywiste. Raczej jedna dyktatura zastąpi tam drugą. Arabska wiosna nie jest jeszcze zakończona, demokracja wygląda tam na zagubionego przechodnia wpadającego wciąż na słupy. Kiedy w 1989 r. w Rumunii doszło do przewrotu inspirowanego przez siły wywodzące się z komunistycznego reżimu, było jakoś zupełnie oczywiste, że nastąpiły wybory itd. Dzisiaj nie byłoby to wcale przesądzone, ani w Rumunii, ani nigdzie indziej.

Europa dobrze się czuła jako duchowy i materialny przywódca świata. Jej era już się jednak skończyła. Piłsudski mawiał, że Polacy chcą niepodległości – za dwa grosze i dwie krople krwi. Dzisiaj ocenić by można, że Europa chce, aby świat cenił i wprowadzał demokrację, ale gotowa jest płacić za to parę euro centów i trochę krwi zawodowych żołnierzy. O wiele za mało. Dzisiaj mamy kłopoty z kryzysem, ale jutro będziemy mieli kłopoty z dominacją pałki. Nie łudźmy się, nikt nie zostawi nas w spokoju.

Reklama