Tak jest w przypadku Elephant – Szkoły Języków Obcych z Woli Mrokowskiej. Oprócz standardowych zajęć można tam się uczyć dwóch języków na jednym kursie albo jednego języka obcego w... innym języku obcym – na przykład chińskiego po angielsku. Przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej były kursy przygotowujące do współpracy przy organizacji Euro 2012.

Start bez kosztów

– Startowałyśmy przed ośmioma laty – mówi Katarzyna Święcicka, która wraz z koleżanką jest współwłaścicielką szkoły. – Jest to spółka, w którą nie włożyłyśmy dosłownie ani złotówki. Pierwsze zajęcia prowadziłyśmy we własnych mieszkaniach, a pierwsze zarobione pieniądze przeznaczyłyśmy na ulotki reklamowe. Założenie było takie: przez pierwsze dwa lata każdą zarobioną złotówkę inwestujemy w firmę – dodaje Święcicka.
Dziś szkoła ma 400 uczniów, z których każdy przychodzi do niej przynajmniej raz w tygodniu (bo są i kursy 3 – 5 razy w tygodniu). Stawka minimalna za kurs stacjonarny raz w tygodniu w grupie 5 – 8 osobowej wynosi 20 zł. Za 400 zł można korzystać z pakietu rocznego umożliwiającego dostęp do platformy internetowej i kontakt z lektorem cztery razy w miesiącu.
Reklama
– Zakładałyśmy szkołę jako odskocznię od domu, abyśmy jako mamy mogły sobie stworzyć alternatywne zajęcie – tłumaczy Święcicka. – Poza tym dzięki temu, że jestem nauczycielem akademickim w stolicy, mogłam ściągnąć do współpracy najlepszych lektorów, a to procentuje. Mam nawet propozycje, aby szkoła działała też w Warszawie, ale na razie tego nie planuję – dodaje.
Szkoła nie działa w jednym budynku, tylko wynajmuje różne lokale.

Przy ciasteczku i latte

Cookie Club to jedna z propozycji alternatywnej nauki języka oferowana przez Ling Square 7 Centrum Nauki Języka w Sosnowcu. Angielskiego, francuskiego, niemieckiego i jeszcze kilku innych języków można się uczyć w ten sposób w jednej z herbaciarni w Sosnowcu i restauracji w Katowicach. – W pewnym sensie jesteśmy szkołą „latającą”, bo wynajmujemy kilka lokali, a poza tym prowadzimy zajęcia na życzenie w firmach czy nawet w domu ucznia. Bo teraz to szkoła ma gonić za klientem, a nie on spieszyć do niej – podkreśla Ewa Mitulska-Wójcik, dyrektorka, a zarazem właścicielka szkoły założonej dwa lata temu.
Podkreśla, że jako Wielkopolanka, zakładając swój biznes, starała się trzymać zasady ziomków: masz pieniądze, zakładasz firmę, nie masz – nie robisz tego. Ona kapitał wyjściowy miała, a potem inwestowała w rozwój placówki większość zysków. Starała się też z sukcesem o dotacje. Oferta szkoły jest szyta na miarę potrzeb klientów w różnym wieku. A więc dzieci mogą uczyć się języka nawet we własnej szkole czy w domu, w grupie lub samodzielnie, w opcji przyjacielskiej.
Ta ostatnia zresztą dotyczy również dorosłych, bo kursy przyjacielskie to też opcja nietypowa i niespotykana nigdzie indziej. Polega ona na tym, że uczeń sam dobiera sobie partnera/partnerów, z którymi chce zgłębiać tajniki obcej mowy: może to więc być kolega z podwórka, koleżanka z pracy, siostra czy brat itd. Są też wspomniane kursy języka przy kawie i nauka dla seniorów – organizowana w lokalach Uniwersytetów trzeciego wieku. Można też uczyć się online.

Via Skype

Laureatką konkursu „Młodzi w Łodzi – Mam pomysł na biznes”, organizowanego przez prezydenta miasta dla młodych ludzi między 18. a 35. rokiem życia, jest Agnieszka Jakiel z Ling Edu, która prowadzi kurs języka niemieckiego oraz polskiego dla cudzoziemców na komunikatorze Skype. To wygodna forma prowadzenia szkoły, bo nie wymaga lokalu, a czas lekcji dostosowywany jest do wymagań klienta.
To pomysł szczególnie dobry dla osób, które dopiero startują z tego rodzaju biznesem lub jest to dla nich dodatkowe zajęcie (Agnieszka Jakiel pracuje też jako lektorka niemieckiego i polskiego dla cudzoziemców w Centrum Językowym Berlitz). Niewykluczone jednak, że szkoły językowe na Skype, dziś będące nowinką, jutro staną się czymś powszechnym.

Kwalifikacje i zezwolenia

By otworzyć szkołę językową nie są wymagane żadne zezwolenia czy dyplomy, natomiast pozytywnie na wiarygodność placówki wpływa fakt, że właściciel ma uprawnienia pedagogiczne, lingwistyczne, ukończył szkołę lub studia za granicą czy pracował tam jakiś czas. Dobrze, z punktu widzenia wizerunku, jest zarejestrować szkołę w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Z czasem, gdy szkoła będzie miała już ugruntowaną pozycję na rynku, można pomyśleć o akredytacji Kuratora Oświaty. Działalność można rozpocząć we własnym mieszkaniu lub w przestrzeni wirtualnej.

Bardzo cenne w przypadku szkoły językowej są zajęcia z native speakerami. Z praktyki wiadomo, że nawet bardziej renomowane szkoły rzadziej zatrudniają cudzoziemca z odpowiednim przygotowaniem merytorycznym, a częściej jest to po prostu obcokrajowiec, z którym organizowane są zajęcia z konwersacji. W tym celu można rozejrzeć się wśród zagranicznych znajomych i, może – co jest również ciekawy eksperymentem – organizować konwersacje via Skype, podczas gdy zajęcia z gramatyki prowadzi się podczas normalnych lekcji.

Warto, aby w szkole pracowali nauczyciele, osoby z przygotowaniem pedagogicznym, bo nauka języków nie jest wcale taka prosta. Sprawdzają się też opracowane własne metody lingwistycznej edukacji i pomysł, znalezienie odpowiedniej niszy: np. zabawowe kursy angielskiego dla maluchów, gotowanie po włosku, teatr po francusku itd.