Warunkiem wejścia w życie paktu 1 stycznia 2013 roku jest ratyfikowanie go przez co najmniej 12 krajów eurostrefy (na 17); do tej pory uczyniły to: Austria, Francja, Grecja, Hiszpania, Irlandia, Niemcy, Portugalia, Słowenia i Włochy.

Z krajów nienależących do strefy euro pakt ratyfikowały dotychczas: Dania, Łotwa, Litwa i Rumunia.

Na razie daty przyjęcia paktu fiskalnego nie wyznaczyły: Belgia, Bułgaria, Estonia, Finlandia, Węgry, Luksemburg, Holandia, Słowacja i Szwecja.

Jedynie Irlandia zdecydowała się na ratyfikację paktu w drodze referendum, a nie na drodze parlamentarnej. W plebiscycie w czerwcu za paktem opowiedziało się ok. 60 proc. głosujących. W odróżnieniu od referendów w sprawie traktatu nicejskiego i traktatu lizbońskiego, nad którymi Irlandczycy głosowali dwukrotnie, tym razem nie przewidywano powtórki.

Ostatnim krajem strefy euro, który ratyfikował pakt, była Francja. Senat tego kraju zagłosował za dokumentem w ubiegłym tygodniu.

Właśnie we Francji obawiano się problemów z ratyfikacją paktu. W czasie kampanii przed majowymi wyborami prezydenckimi socjalistyczny kandydat Francois Hollande zapowiadał zamiar renegocjacji paktu. Na szczycie UE pod koniec czerwca Hollande doprowadził do przyjęcia Paktu Wzrostu i Zatrudnienia, wspartego pakietem wydatków inwestycyjnych o wartości 120 mld euro, jako uzupełnienia do traktatu o pakcie fiskalnym.

Podpisany przez przywódców 25 krajów UE w marcu w Brukseli międzyrządowy "Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej" wymusza więcej dyscypliny w finansach publicznych, zwłaszcza w państwach strefy euro, ustanawiając nowe, bardziej automatyczne sankcje. Zawiera on nową złotą regułę wydatkową, według której roczny deficyt strukturalny nie może przekroczyć 0,5 proc. nominalnego PKB. Kraje będą musiały ją wdrożyć do prawa narodowego, najlepiej konstytucji.

Dokument został przyjęty na szczycie w Brukseli 30 stycznia, po rekordowo krótkich, dwumiesięcznych negocjacjach. O przyjęcie traktatu, który ma zapobiec nadmiernemu zadłużaniu państw euro, zabiegały Niemcy, czyli kraj, który ponosi największe koszty ratowania państw pogrążonych w kryzysie zadłużenia, z Grecją na czele.

Paktu nie podpisały jedynie Wielka Brytania, która ma traktatowe wykluczenie z obowiązku wejścia do euro oraz Czechy. Polska i inne kraje spoza strefy euro, nie mając wspólnej waluty, nie mogły zablokować przyjęcia nowej umowy, ale też nie muszą wdrażać jej postanowień, póki nie przystąpią do strefy.

Polska podczas negocjacji nad nowym traktatem zabiegała, by nie był on pretekstem do dalszego pogłębiania podziałów w UE między strefą euro a państwami spoza niej. Zgodnie z polskimi postulatami traktat nie przewiduje budowy jakieś nowej instytucji wokół strefy euro, ale sankcjonuje szczyty "17". Mają się one odbywać przynajmniej dwa razy w roku pod przewodnictwem przewodniczącego tych szczytów Hermana Van Rompuya.

Zgodnie z osiągniętym kompromisem w sprawie zapisów o zarządzaniu eurolandem i szczytach euro - czyli kwestii, które budziły najwięcej sporów między Francją i Polską - zdecydowano, że kraje spoza eurostrefy, które ratyfikują nowy traktat, powinny przynajmniej raz w roku uczestniczyć w szczytach dotyczących konkurencyjności oraz zmian w architekturze strefy euro, a także, jeśli to wskazane, w sprawie wdrażania traktatu.

Szef MSZ Radosław Sikorski ocenił we wtorek, że pakt fiskalny jest ucieleśnieniem tego, że Polska realizuje zasadę "nic o nas bez nas". "Nie jesteśmy w strefie euro, a mimo to zyskujemy wpływ na przyszłą architekturę tej strefy, dlatego będziemy argumentować za ratyfikacją tego paktu" - powiedział minister.