Nietrudno zgadnąć, że w zeszłym tygodniu przed wyraźnym spadkiem euro poniżej 1,29 wybroniła publikacja danych na temat PKB w USA. Odczyt na poziomie 2,0% wobec spodziewanego 1,9% inwestorzy przyjęli pozytywnie, co poprawiło nastroje na rynkach i dało pretekst do odreagowania w kierunku 1,2965. Na więcej rynek nie było jednak stać. Poprawa kondycji największej gospodarki świata może oznaczać, iż podczas grudniowego posiedzenia FOMC nie będzie presji na zwiększenie QE3. Analitycy wskazywali ponadto, że oczekują, iż dane te zostaną najprawdopodobniej zrewidowane w dół (piątkowa publikacja była bowiem wstępnym odczytem), co wraz z komentarzem szefa funduszu BlackRock o możliwej recesji w USA w I kwartale przyszłego roku ograniczało początkowy optymizm. Ponadto, lekko rozczarowała publikacja indeksu U. Michigan. Choć sentyment konsumentów poprawił się i w październiku wyceniano go na 82,6 pkt, to jednak analitycy liczyli na więcej - średnia ich prognoz wynosiła 83 pkt. Niemniej warto jednak podkreślić, że indeks i tak wspiął się na najwyższy poziom od wrześnie 2007r.

Dobre dane z USA nie zachęciły do zakupów na rynkach akcji. Ostatnia sesja tygodnia na GPW zakończyła się na lekkich minusach, choć początek piątkowych notowań wskazywał, że tydzień zamkniemy w znacznie gorszych nastrojach. Wsparcie nadeszło z Wall Street, gdzie choć początek sesji przynosił spadki, to do kontrataku szybko przeszła strona popytowa. W rezultacie, wskaźnik DJ IA zyskał na zamknięciu 0,03%, Nasdaq wzrósł zaś o 0,06%. W skali tygodnia obydwa indeksy odnotowały jednak straty odpowiednio: 1,8% i 0,6%. W piątek o 0,07% zniżkował S&P500 powiększając tygodniową stratę do 1,5%. Tym samym, do ponownego odbicia głównych indeksów na warszawskiej giełdzie inwestorzy potrzebują zachęty, a tej na razie brakuje, co nie wspiera też polskiego złotego.

W weekend na rynek napłynęły kolejne informacje dotyczące słabych krajów strefy euro. Niemiecki Der Spiegel podał, że kolejna część greckiego długu może zostać umorzona. W praktyce oznaczałoby to kolejny taki ruch po tym jak na początku tego roku prywatni wierzyciele zgodzili się na poniesienie strat w wysokości 100 mld euro. Teraz, jak donosiła prasa, umorzenie miałoby dotyczyć wierzycieli publicznych, czyli przede wszystkim krajów strefy euro. Propozycja budzi jednak sprzeciw, m.in w Niemczech. Władze w Berlinie twierdzą, że umorzenie greckiego długu byłoby sprzeczne z prawem. Drugą poruszaną w weekend kwestią była pomoc dla Cypru. W tym przypadku prasa podała, że władze tego kraju są bliskie porozumienia z instytucjami międzynarodowymi co do pomocy finansowej na ratowanie przede wszystkim swojego sektora bankowego. Wskazuje się, że cypryjskie banki na ten cel mogą potrzebować około 8 mld euro. W zamian Cypr ma się zobowiązać do wprowadzenia programu oszczędnościowego i cięć wydatków w sektorze publicznym.

Obydwie informacje, choć zapewne ważne pozostały jednak bez wpływu na rynek, bowiem ten koncentruje się teraz przede wszystkim na Hiszpanii, której problemy w porównaniu do Grecji, czy Cypru, napawają znacznie większymi obawami. Bez międzynarodowej pomocy Madryt może sobie nie poradzić, ciągnąc w dół strefę euro. Tymczasem tamtejszy premier M.Rajoy gra na zwłokę wciąż odkładając w czasie moment zgłoszenia chęci uzyskania pomocy. W tym tygodniu spekulacje mogą nasilić się we wtorek, kiedy to poznamy dane o PKB Hiszpanii za III kwartał. Jeżeli rozczarują, to hiszpańska saga wejdzie w swój kolejny rozdział, w którym główną rolę będzie grać posiedzenie Eurogrupy zaplanowane na 12 listopada.
Z technicznego punktu widzenia wspólna waluta spadła poniżej linii średnioterminowego trendu wzrostowego opartej o dołek z lipca tego roku na poziomie 1,204 USD (dzisiaj od rana kurs EUR/USD ponownie testuje 1,29), co może skutkować obniżeniem notowań euro nawet w okolice 1,28-1,285 USD. Ruch poniżej poziomu 1,275 - linii wsparcia budowanej po szczytach z czerwca br. mógłby już prowadzić do zniesienia całej fali wzrostowej, która nastąpiła po decyzji EBC w sprawie zainicjowania programu OMT, a to oznaczałoby spadek kursu EUR/USD co najmniej do 1,26 USD, gdzie jednocześnie przebiega też linia 50% zniesienia Fibonacciego całego ruchu wzrostowego od wspomnianego wcześniej poziomu - dołka - na 1,204 USD za euro.

Reklama

W kraju, z uwagi na czwartkowe święto, na rynku złotego niewiele powinno się dziać. Najprawdopodobniej handel będzie odbywał się do środy, zaś w piątek rynek cechować będzie niska płynność. Tego dnia na świecie opublikowane zostaną jednak dane z rynku pracy w USA (raport non-farm payrolls). Wcześniej ewentualnie liczyć mogą się spekulacje przed posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej w dniach 6-7 listopada br.

W zeszłym tygodniu notowania EUR/PLN osiągnęły najwyższy poziomo od ponad miesiąca, testując opór na 4,16. Choć dzisiaj od rana jesteśmy lekko niżej, to by móc zacząć mówić o ewentualnym powrocie do silniejszego złotego konieczne jest zejście notowań euro poniżej 4,10. Silne wsparcie, pokonanie którego mogłoby zmienić układ sił na rynku, wyznacza natomiast strefa 4,06-4,08 PLN. Zejście do tak niskich poziomów na EUR/PLN jest jednak w tym tygodniu mało prawdopodobne. Opór stanowi obecnie strefa 4,155-4,164. Kolejne ważne poziomy to 4,18 i 4,20 PLN.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.