– Będę wspierał pomysł, aby Kraków, Zakopane, Śląsk i słowacki Chopok wystąpiły o organizację olimpiady. Rozstrzygające będzie to, ile nas to będzie kosztowało w tych krytycznych latach. Minister finansów przekaże opinię, czy stać nas na wydatki, jakie będą się wiązały ze zgłoszeniem kandydatury oraz przygotowaniami. Mam nadzieję, że tak – stwierdził w ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk.
Żeby mieć pełniejszy obraz sytuacji, porozmawialiśmy z Jagną Marczułajtis-Walczak, główną inicjatorką pomysłu, by w 2022 roku odbyła się u nas i na Słowacji zimowa olimpiada. – Złożyłam dokumenty do minister sportu i teraz czekamy na decyzję rządu, który ma się wypowiedzieć w kwestii wstępnego finansowania projektu – mówi posłanka PO. I dodaje, że jest tam list do premiera, do minister sportu, uchwała miasta Krakowa, deklaracja poparcia sejmiku wojewódzkiego i list intencyjny Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Oraz 17-slajdowa prezentacja.

Budżet do wyboru, do koloru

Przyjrzyjmy się prezentacji (zamieszczonej na stronie JagnaMarczulajtis.pl). Slajd nr 2. Na pytanie: „Dlaczego warto zorganizować zimowe igrzyska olimpijskie” padają odpowiedzi: „Silny bodziec przyspieszający rozwój miasta i regionu (zwłaszcza infrastruktury komunikacyjnej i sportowej)”, „Powoduje pozytywne zmiany społeczne, ekonomiczne, np. nowe miejsca pracy (ZIO Vancouver 2010 – 20 tys. w samej prowincji Kolumbia Brytyjska)”, „ZIO jako marka w promocji miasta, regionu i kraju”.
Reklama
Slajd nr 4 nosi tytuł „ZIO – ile USD?”. Według Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego koreańskie Pyeongchang, które zorganizuje igrzyska w 2018 r., ustaliło budżet imprezy na 1,5 mld dol. – Szacujemy, że u nas będzie podobnie, czyli ok. 5 mld zł, ale dokładne wyliczenia są jeszcze przed nami – potwierdza Marczułajtis.
Jednak gdy przegląda się dane finansowe dotyczące różnych igrzysk, uderza, że nie ma liczb, co do których panowałaby zgoda. Zawody, które się odbyły dwa lata temu w Vancouver, przekroczyły zakładany budżet o 0,5 mld dol. Ale i tak nie są to wszystkie koszty: zamiast planowanych 200 mln dol. rząd kanadyjski wydał 900 mln na zabezpieczenie imprezy, 3 mld pochłonęły remonty dróg, a kolejne 900 mln budowa centrum konferencyjnego. Miasto Vancouver stało się też posiadaczem luksusowych apartamentów, które w trakcie zawodów były wioską olimpijską. Przed igrzyskami deweloper wpadł w kłopoty, więc metropolia, która była jednym z gwarantów imprezy, musiała je wykupić. I do dziś ciągle nie pozbyła się dużej części dawnej wioski, za którą zapłaciła 730 mln dol. Nawet jeśli uda się nieruchomości sprzedać, strata wyniesie ok. 200 mln dol.
Po podliczeniu wszystkich wydatków okazuje się, że igrzyska kosztowały Kanadyjczyków 8 mld dol. (25 mld zł), czyli pięć razy więcej, niż zakładali. Niestety o tym posłanka Marczułajtis nie chciała rozmawiać, bo jak stwierdziła – nie ma szczegółów. Nam udało się je posiąść po kilku godzinach szukania w internecie.
Na pytanie, dlaczego warto organizować igrzyska, Marczułajtis odpowiada, że to przede wszystkim promocja. Głównie Polski, ale też Krakowa i Małopolski. Druga kwestia to przyspieszenie rozwoju infrastruktury. – To jest impreza rangi światowej, którą oglądają miliony ludzi. Piłkarskie Euro zostawiło ogromne dziedzictwo, okazało się, że Polska jest dużo lepiej postrzegana, mistrzostwa okazały się sukcesem – stwierdza posłanka.
Fakt, londyński Brand Finance Institute uznał, że w tym roku wartość marki „Polska” wzrosła o ponad 200 mld dol.: z 269 do 472. Jednak warto sobie zadać proste pytanie: i co z tego? – Jeśli polska marka tak zyskała, to dzięki temu powinniśmy płacić zdecydowanie mniej za obsługę długu. A tak się nie stało – mówi ekonomista Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. – Warto, by decyzja o organizowaniu tak wielkiej i kosztownej imprezy była racjonalna, a nie polityczna. Najpierw trzeba sporządzić uczciwy raport dotyczący Euro 2012, który weźmie także pod uwagę koszty budowy stadionów. I tego, że one teraz nie są w stanie na siebie zarabiać – tłumaczy.

Powtórka z rozrywki?

Zakopane starało się już o organizację igrzysk zimowych w 2006 roku. W połowie lat 90. gminy Zakopane, Kraków, Nowy Targ, Szczyrk, Poronin oraz Kościelisko powołały Związek Międzygminny „Zimowa Olimpiada 2006”. Powstało także Biuro Strategii Olimpijskiej i choć podlegał mu 4-osobowy zespół tłumaczy, 20-osobowy zespół architektów oraz 14-osobowy zespół prasowy, polska kandydatura odpadła w przedbiegach.
Wtedy głośny był spór z ekologami i Tatrzańskim Parkiem Narodowym – bo organizatorzy przewidzieli wycięcie kilku hektarów lasu na terenach chronionych, a także list intelektualistów, który zaczynał się od słów: „Dzisiaj, w jakimś amoku zachłanności, a może w nieuwadze będącej wynikiem szybkiego życia, chcemy podeptać świętość Tatr w imię »promocji Polski, interesów politycznych i rozwoju«”. Podpisali go m.in. Ryszard Kapuściński, Czesław Miłosz i Wisława Szymborska.
Dziś potencjalni organizatorzy podkreślają, że wiele się nauczyli z poprzedniej porażki i dlatego Zakopane już nie startuje samo. Z tym że zapominają dodać, iż kilkanaście lat temu też nie startowało w pojedynkę, tylko wspólnie z Krakowem. I wówczas czarę goryczy oceniających kandydaturę ponoć przelało to, że przedstawiciele MKOL utknęli w korku na zakopiance.
Co mówią obrońcy przyrody obecnie? – Nie dopuszczamy myśli, że będzie możliwe organizowanie igrzysk kosztem TPN – mówi Radosław Ślusarski z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, która już wtedy protestowała przeciw imprezie. – Ale jeśli impreza zostanie rozegrana poza terenami chronionymi, ja nie widzę problemu. Jeżeli tylko państwo polskie stać na to, by zbudować obiekty, które potem będą słabo wykorzystywane, to proszę bardzo – zachęca. Być może rafę protestów obrońców przyrody uda się ominąć – konkurencje zjazdowe mają być organizowane na Słowacji. Jednak wciąż pozostaje kwestia budowy tras do narciarstwa biegowego. Pół roku temu w czasie wyborów organizatora mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym Zakopane dostało 0 głosów.
Jeśli chodzi o obiekty sportowe, to trzeba także zbudować tor bobslejowo-saneczkowy. Miałby powstać w Myślenicach (slajd nr 14). Jego koszt to, lekko licząc, 200–300 mln zł (tego na slajdzie nie ma). Tor przygotowany na olimpiadę w Turynie kosztował 77 mln euro (ok. 300 mln zł) i właśnie został rozebrany z powodu wysokich kosztów utrzymania (ok. 1,5 mln zł rocznie). W Polsce mamy 16 zawodników startujących w bobslejach i ok. 200 saneczkarzy. – Czy jest sens budowy toru? Oczywiście – mówi szef Polskiego Związku Sportów Saneczkowych Dobrosław Mańkowski. – Łotysze mają tor i są w tej dyscyplinie potęgą – wyjaśnia. Warto dodać, że „potęga” Łotwa zdobyła na ostatnich igrzyskach dwa medale.
Z kolei w Krakowie musiałaby powstać także hala dla łyżwiarzy szybkich (slajd nr 13). Dotychczas nie wybudowano u nas takiego obiektu. Koszty to kilkadziesiąt, kilkaset milionów złotych. Jak powiedział nam Grzegorz Kałowski, sekretarz generalny Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, nad Wisłą mamy 425 zawodników uprawiających łyżwiarstwo szybkie i 329 zawodników short-track.
Na slajdach zupełnie nieporuszona pozostała kwestia inwestycji infrastrukturalnych, takich jak przebudowa zakopianki (planowana na lata 2015–2020), połączenie ze Słowacją czy kwestia bazy hotelowej. To ma być badane w dalszej kolejności.

Nowe slajdy

Ale wróćmy jeszcze do prezentacji firmowanej przez posłankę PO. Na slajdzie nr 7 możemy przeczytać, że „duże miasta dobrze sprawdzają się w roli gospodarza, np. Sarajewo 1984, Nagano 1998, Salt Lake City 2002, Turyn 2006, Vancouver 2010”. O Vancouver już było, o turyńskim torze bobslejowym również. O Salt Lake City warto wspomnieć w kontekście skandalu korupcyjnego, który wybuchł przy wyborze tej kandydatury – o przyjęcie łapówki oskarżonych zostało kilku członków MKOL.
Ale skupmy się na japońskim Nagano. Ile kosztowała impreza? Tego nie dowiemy się nigdy. Dokumenty finansowe spalono na polecenie wicesekretarza komitetu organizacyjnego Sumikazu Yamaguchi. CNBC oszacowało, że w sumie inwestycje wyniosły ok. 10 mld dol. Miasto wpadło w recesję, a koszt imprezy wyniósł przeciętną lokalną rodzinę ok. 30 tys. dol. Choć igrzyska odbyły się 14 lat temu, kredyty są wciąż spłacane. Szczęśliwy finał jest przewidywany na rok 2015. Wyjście z długu i tak zajmie Japończykom krócej niż organizatorom letnich igrzysk w Montrealu. Kanadyjczycy potrzebowali aż 30 lat na uregulowanie swoich rachunków.
Raz jeszcze posłanka Marczułajtis: „Polacy są narodem, który potrzebuje jasno wyznaczonego celu. Potem motywacja jest tak silna, że potrafimy przenosić góry. Dziś w sondażach 70 proc. Polaków popiera ten pomysł. Jako komitet aplikacji, wraz z prezydentem Krakowa i marszałkiem województwa małopolskiego, planujemy powołać jednostkę, która będzie przygotowywania koordynowała, będą zatrudniani ludzie. W tak trudnych czasach nie możemy wydać ani jednej złotówki bez wsparcia rządu”.
A oto propozycje kilku dodatkowych slajdów, które mogłyby pomóc ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu w podjęciu decyzji:
slajd nr 18 – ile w 2013 r. będzie nas kosztować utrzymanie czterech stadionów wybudowanych na Euro?;
slajd nr 19 – czy warto wydać 200 mln zł na tor bobslejowy używany przez 200 zawodników?;
slajd nr 20 – jeśli tak bardzo nam zależy na promocji Polski i turystach, czy nie taniej jest wynająć renomowaną agencję reklamową i kupić profesjonalną kampanię?