W weekend ujawniono, że Rosjanie wystawili Ukraińcom rachunek na 7 miliardów dolarów, jako karę za niepobrany w zeszłym roku gaz.

Minister podkreślił, że obecnie prawnicy zastanawiają się, jaką dać odpowiedź Gazpromowi. Eduard Stawycki ma nadzieję, że Kijów znajdzie porozumienie z Moskwą. Urzędnik nie sprecyzował jednak, na jakiej podstawie Gazprom ukarał Ukrainę. Powiedział tylko, że jego kraj nie ma żadnych zobowiązań wobec Rosjan i regularnie płacił za dostarczany gaz.

Jednak rachunek dotyczy nie paliwa, które zostało kupione, a tego, które nie zostało pobrane, choć -według kontraktu - powinno być. Przy tym dotąd żadna ze stron nie ujawniła treści żądań Gazpromu. Nie wiadomo, jak obliczono sumę długu.
Importować gaz na Ukrainę mają prawo dwie firmy: państwowy Naftohaz oraz spółka OstChem należąca do Dmytra Firtasza (formalnie zarejestrowana w Szwajcarii), biznesmena uznawanego dotąd za osobę związaną z prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Teoretycznie razem sprowadziły one minimalną ilość gazu.


Jednak żądania Gazpromu skierowane są tylko do Naftohazu, a suma obliczona prawdopodobnie na podstawie różnicy między zobowiązaniami zawartymi w kontrakcie a faktyczną ilością sprowadzoną przez ukraińską firmę państwową.

Reklama