Inwestorzy najwyraźniej pomniejszają znaczenie degradacji. “To co mówi Moody’s dotyczy starych informacji” – podkreśla Stuart Thomson z Ignis Asset Management w Glasgow.

Gilty wzrosły wczoraj, redukując dodatkowe premie, jakich domagają się inwestorzy za przetrzymywanie 10-letnich brytyjskich obligacji zamiast niemieckich bundów, o dwa punkty bazowe, czyli o 0,02 proc., do poziomu 52 pb. Koszt ubezpieczenia długu brytyjskiego rządu na wypadek niewypłacalności, czyli CDS, spadł o dwa punkty bazowe do 49 pb.

Degradacja Wielkiej Brytanii do poziomu Aa1 wywołała serię politycznych potyczek po tym, jak minister finansów George Osborne powtórnie uznał zachowanie najwyższego ratingu za test dla swej polityki ekonomicznej. W tym samym czasie właściciele obligacji i ekonomiści stwierdzili, że obniżka ratingu jest słabą wskazówką fiskalnej kondycji kraju. Premie za obligacje USA i Francji są obecnie niższe od tych, które ustalił rynek, gdy agencje ratingowe po raz pierwszy zdegradowały oba kraje w okresie minionych dwóch lat.

„Wpływ na gilty będzie ograniczony w identyczny sposób, jak to miało miejsce w przypadku degradacji USA i Francji” – mówi Shahid Ikram, szef działu obligacji rządowych w Aviva Investors, która zarządza aktywami wartości 414 mld dolarów – „Dla nas w Aviva znacznie ważniejsze jest monitorowanie giltów z punktu widzenia realizowanej przez Bank Anglii, BoE, polityki wykupu obligacji”.

Reklama

Jak wynika z danych zgromadzonych przez agencję Bloomberg, premie za obligacje rządowe wędrowały w zupełnie odwrotnym kierunku niż sugerowały to ratingi w 53 proc. przypadków. Analiza dotyczyła 32 zmian w zeszłym roku, dotyczących podniesienia ratingów, ich degradacji i prognozy kredytowej. To gorszy wynik od średniej 47 proc. w odniesieniu do ponad 300 ratingów przeprowadzonych od 1974 roku. Inwestorzy ignorowali ratingi i zmiany prognoz przez agencję Moody’s aż w 56-proc. przypadków i odniesieniu do 50 proc. decyzji podejmowanych przez lidera branży, agencję Standard & Poor’s.