Hindusi i Chińczycy kopiują nawyki żywieniowe mieszkańców Zachodu, przez co napędzają wzrost cen produktów rolnych na całym świecie – uważają analitycy amerykańskiej agencji Boston Consulting Group (BCG).
Jak wylicza BCG w ogłoszonym właśnie raporcie, dochód na głowę mieszkańca w Indii i Chinach w ciągu najbliższej dekady wzrośnie niemal trzykrotnie. W efekcie klasa średnia w tych krajach zwiększy się do dwóch miliardów osób. To z kolei radykalnie zmieni preferencje konsumenckie w kierunku „lepiej i więcej”. Konsumpcja – nie tylko artykułów żywnościowych – Chińczyka urodzonego w 2009 r. będzie 38 razy wyższa niż tego, który przyszedł na świat w 1960 r. W przypadku Indii ten wzrost będzie nieco słabszy, lecz też imponujący. Hinduski czterolatek będzie w przyszłości konsumował 13 razy więcej niż Hindus urodzony w 1960 r. Wzrost gospodarczy sprawi, że do 2020 r. wartość sprzedaży detalicznej w tych krajach osiągnie 10 bln dol. rocznie.
– Chińscy i hinduscy konsumenci celebrują nowo odkryte bogactwo poprzez kopiowanie amerykańskich nawyków żywieniowych – niskoproteinowe diety, składające się głównie z warzyw czy ryżu, porzucają na rzecz coraz łatwiej dostępnego dla nich mięsa – mówi jeden z autorów badań Michael Silverstein. O ile pół wieku temu drób czy wieprzowina stanowiły 4 proc. kalorii spożywanych w ciągu dnia, o tyle do końca najbliższej dekady wskaźnik ten wzrośnie siedmiokrotnie (do 28 proc.), a Chiny zostaną importerem netto mięsa.
Konsekwencją będzie większy popyt na paszę potrzebną do wykarmienia bydła. Produkcja kilograma drobiu wymaga dziś 2 kg karmy, a kilograma wieprzowiny, najpopularniejszego mięsa wśród Chińczyków – trzy razy więcej paszy. W Chinach już dziś zaczyna brakować kukurydzy. Niemal całość jest przeznaczana na karmę dla zwierząt hodowlanych. Sprawi to, że już za dwa lata import kukurydzy przez Pekin wzrośnie z 1,7 mln ton rocznie do 15 mln (tyle wynosi roczna wartość amerykańskiego eksportu). Rosnące apetyty w Chinach sprawią, że światowe spożycie kukurydzy za siedem lat zwiększy się aż o 40 proc. W ślad za konsumpcją wzrosną też ceny – o 57 proc. Sześć lat temu podobny skok cen kukurydzy w USA, będących jej największym eksporterem na świecie, doprowadził do potężnych zamieszek w Meksyku.
Reklama
To nie koniec problemów. Droższe zboże oznacza droższe mięso. W USA aż 55 proc. kosztów produkcji mięsa przypada na paszę. Z kolei cena ostatniej w 60 proc. zależy od cen zbóż. W związku z tym droższa o połowę kukurydza spowoduje 20-proc. wzrost cen mięsa – wyliczają analitycy BCG – i już w 2015 r. Amerykanie zapłacą za BigMaca o dolara więcej. – Dostanie się też Europie. Ceny w fastfoodach mogą wzrosnąć nawet o 100 proc. – mowi DGP Silverstein.
Rosnące zapotrzebowanie na żywność będzie pochłaniało większe zasoby naturalne potrzebne do jej produkcji, w tym wodę. Wzrost konsumpcji mięsa w Chinach spowoduje, że spożycie wody zwiększy się do 2020 r. dziesięciokrotnie. Za 25 lat w Indiach bez dostępu do wody pozostanie 600 mln osób. BCG przypomina, że w latach 1931–1936 burza pyłowa w USA, wywołana intensywną suszą i eksploatacją rolniczą gruntów, zniszczyła 30 proc. kukurydzianych plonów, a jej ceny wzrosły ponaddwukrotnie. A dziś amerykański eksport kukurydzy do Chin wymaga coraz większego zużycia wody – o 18 proc. rocznie. Skok ceny tego zboża, wywołany jedynie brakami wodnymi, spowoduje, że ceny drobiu wzrosną dwukrotnie już do 2018 r.
Złagodzić skutki spirali konsumpcyjnej mogą jednak nowoczesne technologie w rolnictwie, jak np. bardziej efektywne systemy nawadniania czy żywność genetycznie modyfikowana, konkluduje BCG.