Słaby początek tygodnia na Wall Street. W centrum uwagi Cypr

Dow Jones zanotował spadek rzędu 0,17 proc. i zakończył dzień na poziomie 14.514,11 pkt. Technologiczny Nasdaq zniżkował 0,3 proc. i zatrzymał się na wartości 3.249,07 pkt. S&P 500 spadł o 0,16 proc. i wyniósł 1.560,70 pkt.

Zniżki na Wall Street są wyraźnym sygnałem, że inwestorzy po drugiej stronie Atlantyku z uwagą przyglądają się rozwojowi sytuacji w strefie euro, a dokładniej sprawie pakietu pomocowego dla Cypru. Gracze rynkowi obawiają się, że obciążenie cypryjskich depozytariuszy częścią kosztów ratowania tamtejszych banków może przeistoczyć się w kolejną falę kryzysu w strefie euro.
Tym niemniej, jak zauważa Roman Przasnyski z Open Finance, reakcja Wall Street była dosyć powściągliwa.

"Reakcja amerykańskich inwestorów na cypryjskie problemy była umiarkowana, szczególnie, jeśli porównać ją do niemal panicznych zachowań azjatyckich i europejskich kolegów" - ocenia analityk. "Niemniej jednak za oceanem mamy drugą z rzędu sesję spadkową, a to w ostatnich czasach stanowi zjawisko niecodzienne. Może się więc okazać, że drobny z pozoru incydent cypryjski stanie się pretekstem do spadkowej korekty."

"Dotychczas sytuacja na rynku była wspaniała i nieco beztroska" komentuje Richard Sichel, dyrektor inwestycyjny Philadelphia Trust. "To, z czym mamy do czynienia teraz, to pewna doza rzeczywistości. I chociaż [Cypr] jest niewielkim krajem, to działania te wywołują dreszcze w inwestorach, a także w innych krajach."