Polskie linie lotnicze LOT, które przetrwały dzięki pomocy państwa po pięciu latach ponoszenia strat, przedstawią dziś plan uzdrowienia firmy. Nie wiedzą przy tym, kiedy znowu polecą Dreamlinery, na których zbudowana jest cała strategia.

LOT, jedna z najstarszych linii lotniczych świata, sięgająca korzeniami do 1922 roku, liczy na flotę ośmiu maszyn typu Boeing 787, aby przyspieszyć powrót do zysków poprzez obcięcie kosztów operacyjnych o 20 proc. Po otrzymaniu dwóch samolotów typu Dreamliner, linie zorganizowały jeden rejs długodystansowy, zanim modele zostały wycofane z rynku z powodu awarii akumulatorów.

Na kartach pokładowych przewoźnik nadal reklamuje pierwsze w Europie loty Dreamlinerem. Równocześnie LOT znalazł się w czołówce firm, które domagają się od producenta odszkodowania za uziemienie samolotów. Szef LOT-u Sebastian Mikosz musi w międzyczasie przekonać polski rząd do zwiększenia pomocy, proponując restrukturyzację, po której samoloty 787 będą stanowiły jedną czwartą całej floty.

Hazardowe Dreamlinery

Reklama

„To hazard” – ocenia Sash Tusa, analityk Echelon Research & Advisory w Londynie – „Jeśli Dreamlinery powrócą i będą działać zgodnie z zapowiedziami, wtedy może to wywrzeć na LOT skutki transformacyjne, idące znacznie dalej niż w przypadku innych linii lotniczych. Ale wiązanie planu odrodzenia firmy z nowym modelem jest bardzo ryzykowne, ponieważ przemysł lotniczy nie ma najlepszych dokonań w terminowych dostawach samolotów”.

LOT nie zdołał odnieść korzyści z ogromnego wzrostu popytu na tanie podróże, kiedy tysiące Polaków wyruszyły na poszukiwanie pracy za granicą po przyjęciu kraju do Unii Europejskiej w 2004 roku. Polski przewoźnik przegrywał z liniami wyspecjalizowanych w tanich lotach, jak np. irlandzki Ryanair.

Linie kupiły maszyny 787 z myślą o trasach międzykontynentalnych, gdzie marże są wyższe i wciąż mogą liczyć na znalezienie odpowiedniej niszy. Ale, jak powiedział szef operacyjny Tomasz Balcerzak, w rzeczywistości po wycofaniu Dreamlinerów firma traci codziennie 50 tys. dolarów.

Strategia dla LOT-u

Państwowe linie lotnicze od Bałkanów po Bałtyk walczą o przetrwanie, kiedy koszty paliwa podcinają marże zysku i wszędzie wchodzą w życie programy oszczędnościowe, zaś Unia Europejska ogranicza pomoc publiczną. W zeszłym roku LOT zanotował straty operacyjne w wysokości 200 mln zł, chociaż liczebność załogi zmniejszyła się o 9,8 proc. a liczba pasażerów wzrosła o 7 proc. do prawie 5 milionów.

Po otrzymaniu w grudniu pożyczki w wysokości 400 mln zł LOT potrzebuje jeszcze co najmniej tyle samo dla pokrycia swoich finansowych wydatków. Rząd musi z kolei do 20 czerwca przedstawić plan pomocy dla LOT-u, który muszą zaakceptować regulatorzy z UE.

„Stworzenie dobrego planu biznesowego nie jest specjalnie trudne, wyzwanie stanowi natomiast przygotowanie strategii, którą można wcielić w życie” – twierdzi Samuel Engel, konsultant ICF SH&E, który w 1999 roku pracował przy częściowej prywatyzacji LOT – „Można bardzo dokładnie ocenić koszty funkcjonowania. Znacznie gorzej jest z oszacowaniem przychodów”.