Niemcy proponują zwiększenie uprawnień unijnej dyplomacji poprzez przekazanie jej nadzoru nad polityką sąsiedztwa i pomocą rozwojową. Wraz z rozszerzeniem kompetencji dostałaby ona do dyspozycji znacznie większe pieniądze. Dla Polski taka zmiana byłaby korzystna, bo obie dziedziny w dużej mierze zajmują się naszymi wschodnimi sąsiadami.

Za jest trzynaście państw

Pomysł, o którym napisał portal EUobserver, będzie dyskutowany podczas piątkowego spotkania ministrów spraw zagranicznych w Dublinie. Ale wstępnie poparło go już 13 unijnych państw, w tym właśnie Polska. Pozostałe to Austria, Belgia, Dania, Estonia, Finlandia, Hiszpania, Holandia, Luksemburg, Łotwa, Słowacja, Szwecja i Włochy.
Europejska Służba Działań Zewnętrznych (ESDZ) powinna być jeszcze wzmocniona, tak aby zapewnić spójne, całościowe i zintegrowane podejście UE do działań zewnętrznych – głosi niemiecka propozycja. Według niej ESDZ powinna być odpowiedzialna za politykę sąsiedztwa, a także mieć kontrolę nad strategicznymi i wieloletnimi programami w dziedzinie współpracy rozwojowej.
Reklama
Obecnie każdym z tych aspektów stosunków zewnętrznych zajmuje się oddzielny komisarz – wysokim przedstawicielem UE ds. stosunków zewnętrznych i polityki bezpieczeństwa, czyli tzw. unijnym ministrem spraw zagranicznych, jest Brytyjka Catherine Ashton, polityką sąsiedztwa i rozszerzeniem zajmuje się Czech Stefan Fule, zaś pomoc rozwojowa leży w gestii Andrisa Piebalgsa z Łotwy.
To, w jaki sposób zwiększyłby się budżet unijnej dyplomacji, wymaga jeszcze uszczegółowienia, ale możliwości w tym zakresie są. Obecnie ESDZ ma do dyspozycji 489 mln euro rocznie. Niemcy chcą, by pod kontrolę ESDZ przeszedł cały nadzór nad wartym 295 mln euro rocznie Instrumentem na rzecz Stabilności, czyli środkami uruchamianymi przez Komisję Europejską w sytuacjach kryzysowych w którymś z państw zewnętrznych. Budżet Europejskiej Polityki Sąsiedztwa wynosi w obecnej perspektywie 1,6 mld euro rocznie, Instrumentu Współpracy Rozwojowej – 2,4 mld euro, zaś Europejskiego Funduszu Rozwoju – 4,5 mld euro. Przekazanie tych wszystkich instrumentów pod kontrolę ESDZ spowodowałoby, że miałaby ona do dyspozycji potężny budżet wynoszący prawie 9,3 mld euro rocznie. Według propozycji Berlina przejęłaby ona także prowadzenie w imieniu UE negocjacji stowarzyszeniowych i traktatów o partnerstwie.

Problemem są Wielka Brytania i Francja

Z polskiego punktu widzenia niemiecka propozycja jest korzystna, dlatego że może zwiększyć znaczenie polityki sąsiedztwa. Objęte nią są sąsiadujące z UE państwa basenu Morza Śródziemnego oraz sześć krajów Partnerstwa Wschodniego – Białoruś, Ukraina, Mołdawia, Armenia, Azerbejdżan i Gruzja. Wzmacnianie ich stabilności jest w naszym żywotnym interesie.
Problem z niemiecką propozycją jest jednak taki, że na wzmocnienie unijnej polityki zagranicznej prawdopodobnie nie będą chciały się zgodzić dwa bardzo wpływowe państwa członkowskie. Wielka Brytania odrzuca wszystkie pomysły, które zakładają ściślejszą integrację i przekazywanie Brukseli kolejnych kompetencji, zaś Francja tradycyjnie strzeże prawa do prowadzenia własnej polityki zagranicznej i na spotkaniu w Dublinie ma przedstawić kontrpropozycje w kwestii poprawy funkcjonowania ESDZ.