Pod wodzą socjalistycznej ekipy prezydenta Francois Hollande’a gospodarka nad Sekwaną traci konkurencyjność.

Francja, Hiszpania, Holandia i Słowenia dostały od Komisji Europejskiej dodatkowy czas na obniżenie deficytów budżetowych do akceptowanego poziomu 3 proc. PKB. Bruksela znacząco łagodzi podejście wobec krajów z nieuporządkowanymi finansami publicznymi. Powodem jest większa, niż się spodziewano, recesja w wielu z nich.

Francja, druga co do wielkości gospodarka w Unii Europejskiej, do tej pory obiecywała zbicie dziury budżetowej do 2,9 proc. w 2014 r. W piątek unijny komisarz ds. budżetowych Olli Rehn przedstawił jednak dane, z których wynika, że w tym roku będzie on o cały punkt procentowy wyższy, w przyszłym zaś Paryż wypracuje jeszcze większy deficyt, razem rzędu 4,2 proc. PKB. W dodatku dotychczasowe prognozy wzrostu gospodarczego, który miał wynieść nad Sekwaną mizerne 0,1 proc., okazały się przesadnie optymistyczne. Eurostat zmienił przy tej wartości znak plus na minus.

Rehn stwierdził przy tym, że jeśli socjalistyczna ekipa prezydenta Francois Hollande’a nie uelastyczni prawa pracy i nie pogłębi cięć wydatków, francuska gospodarka będzie wciąż tracić na konkurencyjności w środowisku międzynarodowym. A w takim wypadku trudno liczyć na silne odbicie po zwalczeniu recesji. Z drugiej strony unijna presja na cięcia maleje, odkąd na przykładzie m.in. Grecji okazało się, że mogą one przynieść więcej szkód niż pożytku.

– Chociaż uważam, że ta polityka jest w założeniach słuszna, sądzę też, iż osiągnęła swoje limity. Do osiągnięcia sukcesu trzeba też mieć minimum politycznego i społecznego poparcia – mówił pod koniec kwietnia przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso. Także dlatego wobec kilku państw strefy euro – podobne sugestie pojawiały się od kilku tygodni – wydłużono okres, w jakim muszą one zbić deficyt budżetowy poniżej 3 proc. PKB. Wśród nich jest Hiszpania, której minister finansów Luis de Guindos już wcześniej zapowiadał, że przy konstruowaniu założeń polityki gospodarczej ważniejszy będzie dla niego wzrost gospodarczy, a nie równoważenie finansów publicznych. Zmiana klimatu nie wpłynie jednak pozytywnie na wskaźniki zadłużenia.

Reklama

W 2014 r. już sześć państw strefy euro – Belgia, Cypr, Grecja, Irlandia, Portugalia i Włochy – osiągnie poziom długu publicznego przekraczający symboliczne 100 proc. PKB. Z najnowszych prognoz Komisji Europejskiej wynika, że w tym roku 8 na 17 państw strefy euro, pozostające poza nią Czechy, jak również przystępująca do Unii w lipcu Chorwacja odnotują spadek gospodarczy. Najgorsza sytuacja panuje na Cyprze, który ma stracić aż 8,7 proc. To ponad dwa razy więcej niż dotychczasowa unijna czerwona latarnia – Grecja (4,2 proc.). Niemcy, gospodarcza lokomotywa Europy, będą rozwijać się wolniej, niż dotychczas zakładano (0,4 proc.), co pociągnie za sobą m.in. gorsze wyniki polskiej gospodarki (1,1 proc. wzrostu w tym roku). Jedynymi państwami UE, które odnotują powyżej 3 proc. wzrostu, będą republiki bałtyckie: Estonia, Litwa i Łotwa.