Europoseł Justas Paleckis przedstawił niedawno raport zachęcający do wznowienia dialogu z Białorusią. Jak pan ocenia ten dokument?
Paleckis jest członkiem PE, więc nie podlega MSZ Litwy, a my nie podlegamy jemu. Jeśli oczekuje pan mojej opinii, raport zawiera sporo dobrych rad i sugestii. Nie zgadzam się zaś z tezą, że zauważalna jest poprawa w dziedzinie praw człowieka. Nie widzę faktów ani przesłanek, które by ją potwierdzały. Cała reszta dokumentu jest racjonalna i może się okazać przydatna.
Czy zaprosicie prezydenta Aleksandra Łukaszenkę do Wilna na jesienny szczyt Partnerstwa Wschodniego?
Decyzję podejmie cała „27” na drodze konsensusu. Nie wykluczam jednak, że na lipcowe spotkanie ministrów dyplomacji państw PW zostanie zaproszony szef MSZ Białorusi. Litwa poprze takie rozwiązanie, mimo że Uładzimier Makiej ma zakaz wjazdu do Unii. Oczywiście istnienie na Białorusi więźniów politycznych jest nieakceptowalne. Takie zaproszenie jest jednak ważne, by zachować kanał komunikacji (zastępca Linkevicziusa Andrius Krivas uściślił później, że możliwe jest zdjęcie zakazu wizowego z Makieja na czas pełnienia przez niego funkcji szefa MSZ – red.). Chcemy zachęcić Mińsk do dialogu, do wymiany informacji, a to wymaga pewnej formy partnerstwa. Zwłaszcza że siedzimy 30 km od granicy i 40 km od miejsca budowy elektrowni atomowej.
Reklama
Czego oczekuje pan po szczycie PW?
UE spędza mnóstwo czasu na dyskusjach na temat Afryki Płn., Mali, Syrii. Ostatnie posiedzenie Rady na temat Syrii trwało cały dzień. To, że u naszych wschodnich sąsiadów nie leje się krew i nie ma stref konfliktów, nie oznacza, że możemy się nimi nie interesować. Mamy nadzieję, że do Wilna przyjadą głowy państw. Na razie dostajemy pozytywne sygnały, w tym z największych krajów Unii. Ich obecność będzie dobrą wiadomością. Sukcesem byłoby zaś podpisanie umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu z Ukrainą, choć będzie to niełatwe. Możliwe jest też zakończenie negocjacji analogicznych umów z Armenią, Gruzją i Mołdawią.
Tylko jak przekonać do podpisania umowy z Kijowem inne kraje UE?
Przekonywać musimy nawet samych Ukraińców. Niedawno premier Mykoła Azarow podpisał memorandum o współpracy z unią celną (Rosja, Białoruś, Kazachstan – red.). Nie wiem, co o tym myśleć. Ukraina bywa urażona, gdy po raz kolejny pytamy, jaki jest jej wybór geopolityczny. Rządzący mówią, że niejednokrotnie o tym zapewniali. Odpowiadam: jak możemy nie pytać, gdy nagle podpisujecie dokumenty takie jak ten. Mam wrażenie, że z jednej strony mówią oni o integracji, a z drugiej wciąż myślą o równowadze między Zachodem i Wschodem. Są trzy klucze do podpisania dokumentu: reforma sądownictwa, zapewnienie wolnych wyborów i położenie kresu wybiórczej sprawiedliwości, której symbolem jest ekspremier Julia Tymoszenko. Jeśli Kijów może dowieść, że jej wyrok nie ma podstaw politycznych, to w porządku. Jeśli nie, będzie to poważna przeszkoda w naszych relacjach. W całej tej sprawie niesłychanie ważny jest jednak również komponent geopolityczny. Polityka zagraniczna jest zawsze kombinacją wartości i interesów.
Mamy szansę na poprawę relacji polsko-litewskich?
Ten stan, jak ja to nazywam, zimnego pokoju jest szkodliwy i nieprzydatny. Mam nadzieję, że Radek Sikorski się ze mną zgodzi, ale to się powoli zmienia, intensywnie współpracujemy. Sytuacja nie jest jednak aż tak dramatyczna, jak to się czasem przedstawia. Litwa jest jedynym krajem na świecie, w którym obywatele o polskich korzeniach mogą pobierać naukę od przedszkola po uniwersytet. Co do pisowni nazwisk nie da się tego rozwiązać w krótkim czasie, ale jesteśmy dobrej myśli. To nie tylko problem mniejszości, ale i Litwinek wychodzących za cudzoziemców o nazwiskach zawierających np. literę W (Litwini zamieniają ją na V – red.), muszących potem borykać się z problemami prawnymi. Nad stosownymi projektami pracują resorty sprawiedliwości i kultury. Postarajmy się dostrzec pozytywne tendencje i na nich budujmy.