Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi pochodzi z 1982 r., a więc nie odnosi się do handlu w sieci. Mimo to stawia przed e-sklepami sporo ograniczeń np. obowiązek weryfikacji pełnoletności kupującego. Część e-spożywczaków, nie chcąc mieć problemów, całkiem zrezygnowała ze sprzedaży alkoholu, taką decyzję podjęła np. sieć Tesco. Inne posiadające tradycyjną koncesję prowadzą handel w internecie, powołując się na przepisy kodeksu cywilnego, zgodnie z którymi umowę sprzedaży zawartą przez internet uważa się za zawartą w siedzibie sprzedającego. Ale to wcale nie jest obowiązująca powszechnie interpretacja. Poseł PO Michał Jaros wystąpił więc z interpelacją do Ministerstwa Gospodarki o to, czy i na jakich zasadach w ogóle sprzedaż online alkoholu jest dopuszczalna.
Resort przyznał, że przepisy są rzeczywiście niejasne i że zajmie się ich doprecyzowaniem, a konkretnie, że „Minister Gospodarki wystąpi do właściwych ministrów z propozycjami uszczegółowienia zasad sprzedaży wyrobów alkoholowych za pośrednictwem internetu”.