W odniesieniu do poprzednich szacunków liczba zabitych w porannej strzelaninie w Kairze wzrosła do 51. Jest ponad 300 rannych. Według świadków, z którymi rozmawiał specjalny wysłannik Polskiego Radia w Kairze Wojciech Cegielski, wśród ofiar jest pięcioro dzieci. Egipskie władze przejściowe wyrażają "głęboki żal" z powodu zamieszek.

Nad ranem wojsko otworzyło ogień do zwolenników Bractwa Muzułmańskiego, protestujących przed koszarami Gwardii Republikańskiej. Najprawdopodobniej to tam przetrzymywany jest odsunięty od władzy były prezydent Mohammed Mursi. Protestujący, którzy od kilkudziesięciu godzin okupowali plac przed koszarami opowiadają, że żołnierze otworzyli do nich ogień około 4 nad ranem w czasie porannych modlitw. Islamiści mówią o masakrze celowo spowodowanej przez siły bezpieczeństwa. Liderzy Bractwa wezwali do powstania przeciwko nowym władzom, a radykalni salafici, którzy jeszcze wczoraj rozmawiali z władzami o wejściu do rządu, dzisiaj zerwali negocjacje.

„Było wcześnie rano, a my modliliśmy się i byliśmy plecami do bramy koszar i do żołnierzy. W pewnym momencie usłyszałem zamieszanie, a potem strzały. Wszyscy zaczęli uciekać. Wśród zabitych jest pięcioro dzieci i kobiety, które próbowały je zasłaniać” - mówi 20-letni Hassan „Co to są za ludzie, którzy zabijają dzieci? Czy dzieci są groźne? Oni zrobili to na oczach całego świata” - pyta jego kolega, Ahmed. „Oskarżam generała Sisi o to, że zabija niewinnych ludzi” - mówi wysłannikowi Polskiego Radia Khalid.

Po dzisiejszych zajściach tymczasowy egipski prezydent ostrzegł wszystkich demonstrantów, aby trzymali się z dala od obiektów wojskowych. Z kolei typowany na wiceprezydenta Mohammed ElBaradei potępił dzisiejszą strzelaninę i zaapelował do wszystkich stron konfliktu o zaniechanie przemocy.

Reklama

Według oświadczenia przekazanego przez państwową agencję prasową ofiary śmiertelne porannych zamieszek to skutek szturmu protestujących na koszary Gwardii Republikańskiej. Tymczasowy egipski prezydent powołał komisję, która ma wyjaśnić okoliczności zajść przed koszarami.

Niepokoje w Egipcie nasiliły się ponad tydzień temu, kiedy tysiące przeciwników ówczesnego prezydenta Mohammeda Mursiego wyszły na ulice i domagały się jego dymisji. Wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego Mursi został w środę odsunięty od władzy przez armię. Decyzja ta wywołała jednak gwałtowne protesty zwolenników Bractwa.

Ocenia się, że od tego czasu w zamieszkach w Egipcie zginęło już ponad 100 osób.

>>> Czytaj również: Mursi nie zdołał uzdrowić sytuacji w Egipcie. Dlatego musiał odejść