Wtorkowa sesja przyniosła lekkie odreagowanie na złotym przy widocznej aprecjacji głównej pary walutowej. Kurs EUR/USD, po dwudniowej konsolidacji w przedziale 1,331-1,338 USD, ruszył wczoraj wyraźniej w górę, testując jeszcze podczas sesji europejskiej poziom 1,342 USD. W tym samym czasie, w oczekiwaniu na dane dot. dynamiki produkcji przemysłowej w Polsce, waluta nasza zaczęła oddalać się od oporu na 4,25, który to testowała od poniedziałkowego popołudnia, w ciągu dnia schodząc z kursem EUR/PLN do 4,22.

Awersja do ryzyka wciąż jednak utrzymuje się, co można zaobserwować po zmianach notowań japońskiego jena i franka szwajcarskiego. Jen, uważany za „bezpieczną przystań” w okresach rynkowych zawirowań, wykazuje odwrotną korelację w stosunku do indeksów giełdowych, zwłaszcza tokijskiego Nikkei, który we wtorek spadł o 2,6%. Dlatego też podczas wczorajszej sesji zyskiwał on zarówno wobec dolara amerykańskiego, jak i euro i to pomimo że USD/JPY teoretycznie powinien rosnąć wraz ze wzrostem rentowności papierów skarbowych USA. Najwyraźniej, część japońskich inwestorów, którzy kupowali zagraniczne obligacje, woli obecnie zachować ostrożność. Wtorkowe zwyżki JPY były jeszcze wyraźniejsze wobec walut Australii i Nowej Zelandii, uważanych za bardzo wrażliwe na pogarszanie się koniunktury. Oba kursy w ciągu dnia traciły wobec jena ponad 1,0%. Nominalnie USD/JPY spadł poniżej 97,0 zaś NZD/JPY 77,0 a AUD/JPY 87,5. Z kolei kurs EUR/CHF podczas wczorajszej sesji chwilowo obniżył notowania poniżej poziomu 1,23 – minimum trzech tygodni.

Widać więc wyraźnie, że inwestorzy unikają ryzyka w oczekiwaniu na środową publikację protokołu z lipcowego posiedzenia Fed i zaplanowaną na najbliższy weekend (22-26 sierpnia) coroczną konferencja w Jackson Hole. Historycznie patrząc Fed podczas takich spotkań z bankierami zapowiadał swoje przyszłe działania. Dopóki nie poznamy dokładnych planów w kwestii QE3, sytuacja na rynkach finansowych raczej się nie zmieni. Inwestorzy obawiają się zapowiedzi ograniczenia wsparcia ze strony amerykańskiego banku centralnego, ponieważ w dużej mierze to ono przyczyniło się do tegorocznych, silnych zwyżek na rynkach globalnych, szczególnie akcji. Analitycy giełdowi, choć nie zakładają krachu, to wskazują, iż obecnie jest dobry czas na realizację zysków. Pomimo ostatnich wyprzedaży indeks FTSEurofirst 300 nadal znajduje się powyżej poziomów z początku 2013 roku, co oznacza, iż jest jeszcze miejsce na odreagowanie.

We wtorek, podobnie jak to miało miejsce dzień wcześniej, kalendarium zagranicznych publikacji makroekonomicznych wciąż pozbawione było istotnych pozycji. Kolejne dobre informacje gospodarcze napłynęły zaś z polskiej gospodarki. GUS podał, że w lipcu dynamika produkcji sprzedanej przemysłu wzrosła o 6,3% r/r (2,8% r/r sezonowo wyrównana) wobec 5,0% oczekiwanych przez rynek. Nie zaskoczyły zaś ceny producenta. Indeks PPI spadł bowiem o 0,8% r/r wobec -0,9% prognozowanych przez analityków. Dane produkcyjne potwierdziły ożywienie w gospodarce polskiej. Widzimy poprawę dot. zamówień, w tym krajowych. Choć wciąż spada dynamika produkcji budowlano-montażowej, to już w znacznie wolniejszym tempie. W lipcu odnotowaliśmy jej spadek o 5,2% r/r wobec -18,3% miesiąc wcześniej. Nadal głównym motorem dla PKB pozostaje jednak handel zagraniczny, co potwierdziły lipcowe wzrosty w branżach eksportowych.

Reklama

Po publikacji GUS złoty nasilił wzrosty zatrzymując kurs EUR/PLN dopiero przy wspomnianym już wsparciu na 4,22. Nie oczekujemy jednak, by do końca kwartału złoty silnie umocnił się, tak samo jak nie widzimy dużych szans na trwałe przebicie czerwcowych szczytów w okolicach 1,3415 dla pary EUR/USD, które to przełamane zostały podczas wtorkowej sesji. Pierwsza fala ponownego osłabienia euro i złotego powinna pojawić się po dzisiejszej publikacji Minutes (zakładamy jastrzębi ich ton), a kolejna w miarę przybliżania się wrześniowego posiedzenia FOMC (17-18 września). Na koniec 3Q13 kurs EUR/PLN powinien powrócić w okolice 4,25 choć widzimy możliwość testu 4,30 i nawet wyżej, okolic 4,33-4,35 jeśli tylko deprecjacja euro/dolara sięgnęłaby poziomu 1,30-1,25. Dolar/złoty przy takim scenariuszu powinien wzrosnąć do 3,32 na koniec września, ale nie zdziwiłby też test oporu na 3,38-3,40 PLN.

Na rynku stopy procentowej wtorkowa sesja również przyniosła odreagowanie widoczne w postaci wyraźnych spadków rentowności SPW i kontraktów IRS, i to mimo wspomnianych już, silniejszych od oczekiwań danych nt. lipcowej produkcji przemysłowej w Polsce. Neutralny wpływ lokalnych danych i informacji o nowelizacji budżetu na 2013 r. wynikał głównie z faktu poprawy sentymentu na rynkach bazowych, gdzie po okresie przeceny inwestorzy zaczęli kupowali obligacje. Przy braku silniejszych impulsów można tu jednak mówić raczej o technicznym odreagowaniu niż trwałej tendencji, po tym jak rentowności 10-letnich papierów amerykańskich osiągnęły w ostatnich dniach poziom bliski 3%, a niemieckich 2%. To naszym zdaniem było przereagowanie rynku. Teraz mieliśmy więc do czynienia z naturalną korektą w długoterminowym trendzie wzrostowym w oczekiwaniu na dzisiejszą publikację Minutes (godz. 20:00).

ikona lupy />
Mirosław Budzicki, Departament Skarbu PKO Banku Polskiego / Inne