Pod koniec września ma dojść do ostatecznego utworzenia tzw. "sojuszu atomowego" - taką deklarację złożył prezes koncernu energetycznego Tauron, Dariusz Lubera. Rok temu we wrześniu PGE, KGHM, Enea i Tauron podpisały list intencyjny w sprawie budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Porozumienie miało być zawarte w ciągu następnych sześciu miesięcy, ale nie doszło do tego.

Dariusz Lubera, pytany przez IAR przyznał, że negocjacje między firmami nieco się przedłużyły, ale i tak istnienie atomu w Polsce uzależnione jest od decyzji rządu. - Jesteśmy pełni nadziej, że projekt atomowy będzie realizowany, do tego jest jednak potrzebny program rządowego wsparcia, bez którego nikt na świecie nie buduje tego typu elektrowni - powiedział prezes Tauronu.

Dla PGE tak zwany "sojusz atomowy" ma duże znaczenie finansowe. Powstanie pierwszej siłowni jądrowej w Polsce to wydatek przynajmniej 40 miliardów złotych. KGHM, Enea i Tauron miałyby współfinansować inwestycję. Dariusz Lubera deklaruje, że jego koncern chce mieć kilkanaście procent udziałów w jądrowej spółce. Sama Polska Grupa Energetyczna zapowiadała uruchomienie pierwszej elektrowni najwcześniej w 2023 roku. Jednak Szef PGE Krzysztof Kilian powtarza, że bez wsparcia budżetu państwa to się nie uda.

W lipcu urzędnicy Ministerstwa Gospodarki skończyli prace nad Programem Polskiej Energetyki Jądrowej. W dokumencie czytamy, że wybór technologii oraz inwestora zagranicznego ma się odbyć w ciągu najbliższych trzech lat, a rozpoczęcie budowy - w 2016 roku.

Reklama

>>> Czytaj również: Jaki model bezpieczeństwa dla Polski i Europy