W ciągu ostatnich dwóch lat w Wielkiej Brytanii wróciło do pracy więcej matek wychowujących dzieci niż w ciągu 15 poprzednich lat razem wziętych. Nie jest to jednak efekt stworzenia bardziej przyjaznego młodym matkom środowiska pracy, lecz raczej przeprowadzanego w ramach oszczędności budżetowych cięcia zasiłków.
Według opublikowanego w minionym tygodniu raportu brytyjskiego urzędu statystycznego (ONS) od 2011 r. pracę zawodową podjęło 199 tys. matek, które żyją w małżeństwie lub stabilnych związkach partnerskich i wychowują dzieci, podczas gdy w latach 1996–2011 takich przypadków było łącznie 185 tys. Od 1996 r. liczba pracujących matek – zarówno w związkach, jak i samotnych – zwiększyła się o 800 tys. i obecnie wynosi 5,3 mln. Jeśli chodzi o matki pozostające w związkach i wychowujące dzieci, to ich liczba wzrosła w tym samym czasie z 3,8 do 4,2 mln. Odsetek tych, które pracują, wynosi 72 proc., co oznacza, że jest najwyższy, od kiedy prowadzone są statystyki na ten temat. Z kolei w grupie zamężnych bądź żyjących w konkubinacie kobiet wychowujących dzieci do trzeciego roku życia do pracy chodzi dwie trzecie.

Rząd (nie) prorodzinny

Reklama
O ile np. w państwach skandynawskich rządy robią wiele, by ułatwiać kobietom pogodzenie wychowywania dzieci z pracą zawodową, w Wielkiej Brytanii przyczyna tak gwałtownego wzrostu aktywności zawodowej matek jest zupełnie inna. Nie ma wątpliwości, że jest to związane z prowadzoną od 2010 r. przez konserwatywno-liberalny rząd Davida Camerona polityką oszczędnościową. W jej ramach znacznie ograniczono system świadczeń socjalnych, w tym zasiłki rodzicielskie. Wprawdzie sama idea zreformowania systemu zasiłków była słuszna, bo był on zanadto rozbudowany i w wielu przypadkach wręcz skłaniał do życia na koszt państwa, niektóre decyzje okazały się jednak kontrowersyjne. Chociażby ta, że w styczniu odebrano prawo do zasiłków rodzicielskich parom, w których jedna z osób zarabia ponad 60 tys. funtów rocznie, podczas gdy pary, w których oboje rodziców zarabia po 50 tys. funtów, nadal je dostają. Mimo że było to jedną z obietnic wyborczych konserwatystów w 2010 r., rząd – który zapowiadał, że będzie najbardziej prorodzinnym w historii – nadal nie zdołał przeforsować wprowadzenia ulg podatkowych dla małżeństw. Na dodatek z powodu kryzysu pensje w wielu sektorach gospodarki nie rosną, a koszty życia – tak.
– Jednym z powodów takiej sytuacji, z jaką mamy do czynienia, jest odebranie prawa do zasiłków rodzicielskich. W przypadkach wielu rodzin tę dziurę trzeba jakoś załatać. Rządowi w żaden sposób nie udaje się być prorodzinnym – ocenia Laura Perrins, była prawniczka, obecnie działająca w organizacji Mothers at Home Matters, która opowiada się za tym, by matki mogły zajmować się dziećmi w domu.
– Presja na matki, aby wspierały budżety rodzinne, nadal będzie rosła. Ale z wielu badań i sondaży wiemy, że matki chciałyby spędzać więcej czasu z rodzinami. Rząd i opozycja zajmują się wyłącznie kwestią opieki nad dziećmi, ale nikt nie pyta, czy to jest to, czego kobiety chcą – mówi Jill Kirby, ekspert w sprawach rodziny i autorka raportu „Cena rodzicielstwa”.
  • 67 proc. - odsetek brytyjskich kobiet w wieku 16–64 lata, które pracują zawodowo
  • 72 proc. - odsetek matek pozostających w małżeństwie bądź długotrwałych związkach, które pracują zawodowo
  • 60 proc. - odsetek pracujących zawodowo samotnych matek