Ich sednem ma być zniesienie lub zliberalizowanie dzisiejszych limitów. W efekcie fundusze emerytalne mogłyby się bardziej angażować za granicą (teraz obowiązuje limit 5 proc. łącznych aktywów) czy korzystać z instrumentów pochodnych, które stanowiłyby zabezpieczenie dla innych inwestycji. Zdaniem prezesa GPW Adama Maciejewskiego skutki byłyby korzystne dla naszej giełdy. Zmniejszenie zaangażowania OFE na polskim rynku skutkowałoby bowiem większym udziałem innych inwestorów, którzy częściej dokonują transakcji, co z kolei podniosłoby płynność na rynku.
– Jeśli fundusz emerytalny ma swobodę inwestycji w różne kategorie aktywów, to częściej przenosi kapitał między nimi, co też zwiększa płynność – dodaje Maciejewski. To, że OFE dotychczas kupowały akcje prawie wyłącznie na GPW, spowodowało, że Polska była jednym z najdroższych rynków w Europie i znaczna część kapitału zagranicznego omija naszą giełdę. A w wyniku zmiany limitów wyceny polskich spółek staną się bardziej rynkowe. – W sumie będzie to korzystne dla GPW – uważa jej prezes.
Tomasz Bardziłowski z Investors TFI jest innego zdania. – Polski rynek kapitałowy nadal potrzebuje napływu kapitału. Gdybyśmy teraz tym pieniądzom, które po zmianach pozostaną jeszcze w OFE, pozwolili wypłynąć za granicę, strzelilibyśmy sobie w stopę – mówi Bardziłowski.
Giełda postuluje wprowadzenie zewnętrznego benchmarku dla OFE (obecnie jest nim średnia wyników inwestycyjnych wszystkich funduszy). Mógłby nim być miks indeksów giełdowych, w którym znaczący udział miałby najszerszy indeks GPW, czyli WIG. Ten pomysł uczestnicy rynku oceniają pozytywnie. Spowodowałoby to zwiększenie zainteresowania OFE mniejszymi spółkami z GPW.
Reklama
Aktywa OFE, jak podała KNF, wzrosły we wrześniu o 1,6 proc., do blisko 292,1 mld zł. Portfel akcyjny zwiększył się o prawie 3,8 mld zł, a portfel obligacji skarbowych o ok. 2,3 mld zł.