Zaledwie 5 proc. produkcji browarów, czyli niespełna 2 mln hl piwa, sprzedaje się w opakowaniach typu KEG w lokalach gastronomicznych. To aż dwukrotnie mniej niż jeszcze w 2005 r., kiedy w ten sposób konsumowano ok. 3 mln hl. Różnica w popycie na KEG-i będzie jeszcze większa, gdy porównamy czas obecny z początkiem 2000 r. Wówczas ich udział w sprzedaży sięgał nawet 30 proc. – dodaje Danuta Gut ze Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie.
Powody są dwa. W lokalach częściej pije się cięższe alkohole w postaci drinków, ale przede wszystkim częściej piwo spożywa się w domu. Duża w tym zasługa dyskontów, których agresywna polityka sprawiła, że piwo można w nich kupić nawet poniżej 2 zł za puszkę.

Taka sytuacja martwi producentów. Przekłada się na ich wyniki finansowe, ponieważ w gastronomii marże są dwa razy większe niż w sklepach detalicznych. – Udział branży gastronomicznej w naszej sprzedaży podlega wahaniom. Można jednak przyjąć, że co roku oscyluje w okolicy 1/10 – tłumaczy Sebastian Tołwiński, rzecznik prasowy Grupy Żywiec. Biorąc jednak pod uwagę, że i obroty firmy maleją, sprzedaż za pośrednictwem gastronomii jest mniejsza. W pierwszym półroczu tego roku skonsolidowane przychody netto Grupy Żywiec przekroczyły 1 686 mln zł. Dla porównania rok wcześniej było to 1 749 mln zł.

>>> Czytaj również: Czy możliwe jest, aby Polacy pili jeszcze więcej piwa?

Kompania Piwowarska również potwierdza, że mniej sprzedaje się piwa w KEG-ach. Nie chce jednak ujawniać danych, przed oficjalną publikacją wyników finansowych za II kw.

Reklama

– Bardzo nas to boli, bo to w gastronomi konsumenci uczą się kultury i rytuałów piwnych oraz zasad prawidłowego nalewania i serwowania piwa – podkreśla Paweł Kwiatkowski, dyrektor ds. korporacyjnych i rzecznik prasowy Kompanii Piwowarskiej.

Producenci piwa liczą, że odwrócenie negatywnego trendu może przynieść wzrost akcyzy na wyroby spirytusowe. Spowoduje to, że różnica w cenie między piwem a wódką w restauracji czy barze jeszcze bardziej się zwiększy, co może skłonić wiele osób do wyboru lżejszego trunku. – W sklepie na półce wódka podrożeje minimum o 2 zł. W lokalu może to być 15 proc. – uważa Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.

Szczególnie że konsumenci stają się coraz bardziej wrażliwi na cenę i coraz mniej wydają. W 2010 r. średnio w ciągu miesiąca zostawiali w lokalach gastronomicznych 94 zł, w 2012 r. było to już tylko 86 zł.

>>> Czytaj też: Restauracje kolejowe wracają na dworce