W kraju, w pierwszych godzinach wczorajszej sesji złoty lekko zyskiwał na wartości. Parze EUR/PLN nie udało się jednak zejść poniżej zeszłotygodniowego minimum na 4,192. Dzisiaj od rana ponownie testowane są okolice 4,20. Na rynku stopy procentowej początek tygodnia przyniósł zaś wzrosty rentowności SPW i kontraktów IRS. W najbliższych dniach największy wpływ na rynek będzie miała aukcja zmiany, która zostanie zorganizowana w czwartek, dzień po decyzji RPP.

Poniedziałek na rynku głównej pary walutowej rozpoczął się od gwałtownej przeceny euro. Kurs EUR/USD jeszcze przed południem spadł poniżej 1,355, by następnie pogłębić ruch do blisko 1,352. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że za umocnieniem dolara stoi wynik udanego szaleństwa piątkowych zakupów w USA. Dzień, zwany potocznie przez Amerykanów Black Friday, nie okazał się jednak tak silny jak w poprzednich latach. Statystyki skrzętnie prowadzone przez ekonomistów pokazały bowiem, że łącznie 28-29 listopada (na pierwszy dzień przypadało w USA Święto Dziękczynienia) przyniosły najniższy wzrost sprzedaży od recesyjnego 2009r. Pozytywnie nie zaskoczyła też statystyka dotycząca odwiedzin sklepów internetowych. Niewykluczone, że w tym przypadku część osób mogła wstrzymywać się z zakupami do wczoraj, czyli do tzw. cyber-poniedziałku, kiedy to promocje oferować zaczęły e-sklepy. Amerykańskie święto zakupów ogólnie oceniane zostało jako rozczarowujące. Nie można więc przypisać mu istotnego wpływu na poniedziałkowe, poranne zachowanie euro/dolara.
Dane jakie w tym samym czasie napłynęły na rynek też nie mogły wiele zdziałać, bowiem te zarówno dot. aktywności przemysłu chińskiego (wzrost indeksu PMI do 50,8 pkt w listopadzie wobec 50,4 pkt wstępnie oczekiwanych), jak i europejskiego (PMI dla Niemiec wyniósł 52,7 pkt, zaś dla Eurolandu wzrósł do 51,6 pkt – najmocniej od czerwca 2011 roku) raczej wspierać powinny wspólną walutę. Jedynie popołudniowe informacje o wzroście amerykańskiego ISM do 57,3 pkt (powyżej oczekiwań) w listopadzie mogłyby coś zdziałać, ale akurat one wcale „nie ruszyły” rynkiem. Niemniej warto mieć na uwadze, że subindeks zatrudnienia w indeksie ISM wzrósł do 56,5 pkt z 53,2 pkt w ubiegłym miesiącu, co dobrze wróży danym miesięcznym.
Jeśli nie Black Friday i dane to w takim razie, co? Najprawdopodobniej wczorajsze osłabienie euro to wynik nerwowego oczekiwania na czwartkowe posiedzenie EBC i konferencję prezesa M. Draghi-ego (ostatnio sporo zamieszania wprowadziły spekulacje o rzekomym, poważnym rozważaniu przez bank możliwości dalszej obniżki stóp procentowych) oraz piątkowe (6 XII) dane z rynku pracy w USA (pozycjonowanie pod mocny raport non-farm payrolls). Gołębi EBC, przy jastrzębim Fed to bowiem duże wyzwanie dla kondycji wspólnej waluty. O ile można zakładać, że Europa utrzyma stopy na niezmienionym poziomie (biorąc pod uwagę m.in. to, że w listopadzie widzieliśmy wyższy odczyt inflacji HICP), a ton odpowiedzi M. Draghi-ego na pytania dziennikarzy i ekonomistów nie będzie zbytnio odbiegał od wcześniejszych jego wypowiedzi, nie wywoła poruszenia na rynku, o tyle liczba jaka ukarze się o 14:30 w piątek może już istotnie przesunąć notowania euro/dolara. Podtrzymujemy, że publikacja raportu non-farm payrolls uaktywni rynek, ale kierunek na kolejne tygodnie nada zaś grudniowe posiedzenie FOMC (18 XII). Na chwilę obecną zakłada się utworzenie w listopadzie 180 tys. nowych miejsc pracy w sektorach poza rolnictwem (jeszcze wczoraj Reuters wskazywał na 185 tys.). To się jak widać zmienia, ale im bliżej będzie liczby 200 tys., tym reakcja inwestorów może być wyraźniejsza na korzyść dolara (po ostatnich danych z rynku pracy ryzyko zaskoczenia in plus wyraźnie wzrosło). Gdyby Fed rozpoczął w grudniu tapering (czego nie oczekujemy), dwa ostatnie tygodnie roku na rynkach finansowych byłyby bardzo gorące.
W kraju, w pierwszych godzinach poniedziałkowej sesji złoty lekko zyskiwał na wartości. Parze EUR/PLN nie udało się jednak zejść poniżej zeszłotygodniowego minimum na 4,192. Dzisiaj od rana ponownie testowane są okolice 4,20. To chwilowe umocnienie złotego było zapewne wynikiem publikacji kolejnych, lepszych od oczekiwanych danych dot. rodzimej gospodarki.
Polski przemysł nie zwalnia tempa. Jak podano indeks koniunktury dla sektora wytwórczego osiągnął najwyższy poziom od ponad dwóch lat. W listopadzie wskaźnik PMI obrazujący aktywność polskiego przemysłu wyniósł 54,4 pkt i okazał się nie tylko zdecydowanie lepszy niż przed miesiącem, kiedy wzrósł do poziomu 53,4 pkt, ale również przewyższył zakładany poziom 53,6 pkt. Listopadowy wzrost indeksu był siódmym z rzędu. Z opublikowanych danych wynika, że za silnym wzrostem stał wysoki popyt zarówno na rynku krajowym, jak i na rynku zagranicznym oraz najwyższe od dwóch i pół roku tempo wzrostu produkcji. Listopad jest zatem piątym kolejnym miesiącem, gdy indeks PMI informuje o rozwoju sektora przemysłowego w Polsce utrzymując poziom powyżej 50 pkt, po tym jak wcześniej przez 15 miesięcy (od kwietnia 2012 roku) sektor ten kurczył się. Poniedziałkowe dane rozbudzają więc duże nadzieje, co do tempa ożywienia w 4Q13.
Wtorek, to jeden z „lżejszych” dni tygodnia, jeśli chodzi o publikacje danych. Najważniejszą pozycją w dzisiejszym kalendarzu będzie bowiem wskaźnik PPI dla strefy euro. Przy braku nowych impulsów euro/dolar może podjąć próbę odreagowania wczorajszych spadków powracając w okolice 1,356 z celem na 1,358 USD. Jeśli zaś presja na osłabienie wspólnej waluty będzie się utrzymywała oczekiwać należy testu wsparcia na 1,3525 USD (dolna granica krótkoterminowego trendu wzrostowego) i ruchu w okolice 1,349-1,350 USD. W Polsce rozpoczyna się dzisiaj dwudniowe posiedzenie RPP. W naszej ocenie wydarzenie to pozostanie neutralnie przyjęte przez inwestorów krajowych, bowiem nie oczekujemy istotnej zmiany tonu komunikatu i komentarza wobec listopadowego. A to oznacza, że złoty pozostawać będzie pod wpływem zmian na rynkach bazowych.