W ciągu najbliższych 12 miesięcy Polska pod względem PKB wyprzedzi Norwegię i zostanie 22. największą gospodarką świata.

Nawet pamiętając, że liczba ludności Polski jest prawie 7,5 razy większa, zatem pod względem dochodu narodowego na jednego mieszkańca wciąż dzieli nas przepaść, przegonienie jednego z najbogatszych państw świata, na dodatek będącego celem emigracji zarobkowej Polaków, jest sukcesem. Z drugiej strony – to zapewne jeden z ostatnich awansów w rankingu największych gospodarek, bo dościgają nas państwa rozwijające się.

Według ostatniej prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego – World Economic Outlook z października zeszłego roku – w 2013 r. PKB Polski miało wynieść 513,9 mld dol., a Norwegii – 515,8 mld. W tym roku kolejność powinna się już odwrócić – nasz PKB wzrośnie do 544 mld dol., norweski – do 526,9 mld dol. (wartość PKB jest podawana w cenach bieżących, czyli faktyczny wzrost jest mniejszy ze względu na inflację, na jego wielkość wpływają też różnice kursowe). Tak naprawdę to Norwegię doganiamy w ostatnim ćwierćwieczu po raz trzeci – polska gospodarka wytworzyła więcej od norweskiej w latach 1998–2002 i 2006–2011. Jednak to były raczej wyjątki – trzeba pamiętać, że choć Norwegia od lat była bogatsza od Polski, prawdziwie wysokie dochody ze złóż ropy i gazu ziemnego zaczęła uzyskiwać dopiero od początku tego wieku wraz ze znaczącym wzrostem cen surowców, oraz że Polska nadgoniła dystans do wielu krajów w czasie kryzysu, gdy uniknęła recesji. Teraz wyprzedzamy Norwegię, która jest bogata i wolna od problemów gospodarczych. Co więcej, wygląda, iż wyprzedzamy ją na dobre – prognozy MFW na kolejne lata wskazują, że Norwegowie nas nie dogonią. Po drugie, jeszcze bardziej przemawia porównanie PKB obu państw w dłuższym okresie – w 1990 r., czyli pierwszym pełnym roku polskiej transformacji gospodarczej, polski PKB był niemal dokładnie dwa razy mniejszy od norweskiego (62,1 wobec 117,6 mld dol.), teraz jest identyczne.

>>> Polecamy też: Wielki problem Norwegii: w co zainwestować 800 mld dol. z państwowego funduszu

Reklama

Postęp, którego Polska dokonała od upadku komunizmu, wydać także na tle innych gospodarek zachodnioeuropejskich. W 2004 r., w którym wchodziliśmy do Unii Europejskiej, byliśmy według MFW 26. największą gospodarką świata i 10. co do wielkości w UE. Od tego czasu wyprzedziliśmy – też już zdecydowanie – Austrię i Belgię, a na pewien czas także Szwecję. Właśnie biorąc pod uwagę pozycję Polski, to najlepszy okazał się okres początku światowego kryzysu – w 2008 r. byliśmy na 18. miejscu.

Jednak podnoszone w owym czasie postulaty, że Polska powinna się wobec tego znaleźć w grupie G20, były nie do końca trafione. W skład G20 nie wchodzi i nigdy nie wchodziło 20 największych gospodarek globu. Należy do niej np. RPA, która oscyluje wokół 30. miejsca na świecie, ale jako największa gospodarka Afryki niejako reprezentuje cały kontynent. Z kolei wśród członków nie ma Hiszpanii, Holandii czy Szwajcarii, choć pod względem PKB wyprzedzają Polskę. Zresztą na awans do czołowej dwudziestki raczej nie mamy co liczyć. W 2018 r. wyprzedzi nas Tajwan, a w perspektywie najbliższych kilkunastu lat m.in. takie kraje jak Argentyna, Tajlandia, Filipiny czy Nigeria. Wszystkie one mają atut, którego Polsce coraz bardziej brakuje – potencjał demograficzny. O wielkości PKB w sporej mierze decyduje liczba ludności, a ta w Polsce będzie spadać.

>>> Polecamy też artykuł o prognozach wzrostu PKB dla Polski i innych krajów UE w 2014 roku