Naczelna Izba Kontroli zbadała to, jak w latach 2007–2012 poszukiwano w Polsce gazu ze złóż łupkowych i jak go wydobywano. Wyniki kontroli są druzgocące przede wszystkim dla administracji rządowej.
Okazało się, że chociaż w okresie, którego dotyczyła kontrola, funkcjonowało w Polsce 113 koncesji, które obejmowały prawie 30 proc. kraju, prace geologiczne prowadzono na niewielkiej części obszaru koncesyjnego, przy czym często odbywało się to z opóźnieniem. Firmy, które były posiadaczami koncesji, nie mogły jednak działać szybciej. Powody: zmieniająca się sytuacja ekonomiczno-finansowa oraz niewłaściwe działania centralnych urzędów.
Główne nieprawidłowości dotyczyły opóźnień w tworzeniu prawa. W szczególności chodzi o prace przy tworzeniu i nowelizacji prawa dotyczącego poszukiwania i wydobywania węglowodorów (w tym gazu z łupków) oraz przepisów, które obejmowały opodatkowanie tego typu działalności. NIK podkreśla, że ustawę zaczęto pisać w 2011 r., ale proces tworzenia przepisów zatrzymano na etapie konsultacji międzyresortowych i licznych konsultacji społecznych. Tak jest do dziś.
Według izby dalsze przedłużanie procedury spowoduje, że zainteresowanie poszukiwaniem złóż gazu z łupków w Polsce spadnie. Przedsiębiorcy posiadający już koncesje ograniczą skalę prowadzonych lub planowanych prac geologicznych. Zmniejszą także nakłady inwestycyjne. I faktycznie – w zeszłym roku z poszukiwań łupków w Polsce zrezygnowały duże koncerny z USA i z Kanady.
Reklama
Innym opisanym w raporcie NIK przykładem na urzędniczą niekompetencję i opieszałość jest to, że w czerwcu 2012 r. Rada Ministrów ustanowiła instytucję pełnomocnika rządu do spraw rozwoju wydobywania węglowodorów, jednak nikogo na to stanowisko nie powołano (miał nim zostać Piotr Woźniak, do niedawna główny geolog kraju).