Wszystko z powodu ostatnich jastrzębich wypowiedziach kilku członków FOMC i publikacji raportów pokazujących poprawiającą się kondycję amerykańskiej gospodarki

Euro i złoty pozostają więc pod presją spadkową. Rentowności US Treasuries, podobnie jak Bund-ów podążały zaś za spadającą amerykańską giełdą. Za nimi „szły” polskie papiery skarbowe. Rentowności spadały w długim końcu i środku krzywej, jednak skala spadku dochodowości DS1023 była nieco mniejsza niż referencyjnych papierów niemieckich.

W czwartek, w oczekiwaniu na kolejne dane z USA rynek zdominowała konsolidacja, nominalnie wczorajszą sesję euro/dolar rozpoczął i zakończył w okolicach 1,36. Po ostatnich jastrzębich wypowiedziach kilku członków Fed i publikacji raportów pokazujących poprawiającą się kondycję amerykańskiej gospodarki rynek znów zakłada, że podczas styczniowego posiedzenia (28-29 stycznia) Rezerwa Federalna zdecyduje się na dalszą redukcję płynnościowego programu wsparcia. Czwartek to tradycyjnie dzień publikacji tygodniowych danych z rynku pracy w USA, czym tłumaczyć można było wczorajsze stabilne zachowanie pary EUR/USD.

Nie dziwi więc neutralne przyjęcie publikowanych w międzyczasie danych dla strefy euro, tym bardziej, że inflacja HICP okazała się zgodna z oczekiwanymi wynosząc w grudniu ub. roku 0,8 proc.. Spadek wskaźnika z 0,9 proc. miesiąc wcześniej i czwartkowe wypowiedzi J.Weidmanna, prezesa niemieckiego Bundesbanku, wskazujące na poprawę kondycji największej gospodarki strefy euro i całego Eurolandu studzące jednocześnie oczekiwania na finansowanie długu publicznego dodrukiem euro pozwoliły na ruch jedynie pod 1,363 USD. Rynek szybko jednak go skorygował.

Reklama

Przytoczymy jednak najważniejsze kwestie poruszane wczoraj przez szefa Bundesbanku. Przede wszystkim J.Weidmanna zwrócił uwagę, że w tym i przyszłym roku niemiecka gospodarka powinna doświadczać silnego ożywienia, co będzie wspierać prowadzona polityka niskiego kosztu pieniądza. Mówiąc o całej strefie euro podkreślił on, że w przypadku większości europejskich krajów, które dotknął kryzys widzi się już przysłowiowe „światełko w tunelu”, a wraz z ożywieniem pojawi się inflacja. Na chwilę obecną zagrożenie deflacją jest więc ograniczone. Odnosząc się do polityki EBC zanegował sens zakupów przez bank rządowych obligacji, gdyż w jego ocenie niosłoby to ryzyko zatarcia się granic pomiędzy polityką monetarną i fiskalną państw wspólnoty.

Raport z USA pokazał zaś spadek liczby podań o zasiłek dla bezrobotnych do 326 tys. wobec prognozowanych 328 tys. Bliski konsensusowi wynik spowodował, że deprecjacja EUR/USD nie tylko zatrzymana została w okolicach 1,36 ale inwestorzy przystąpili wręcz do odkupowania waluty europejskiej. Pod koniec sesji europejskiej kurs EUR/USD oscylował w okolicach 1,365. Nie pomogły nawet inf. wskazujące, że koszty życia w USA rosły w grudniu najszybciej od sześciu miesięcy, sugerując wzrost inflacji do celu Rezerwy Federalnej. A przecież rosnąca inflacja obok spadku stopy bezrobocia jest kluczowa dla dalszego ograniczania skali skupu aktywów w ramach programu QE3. W rezultacie sesja wschodnioazjatycka nie zmieniła już istotnie obrazu rynku głównej pary walutowej i w piątek od rana euro notowane jest nadal w okolicach lekko powyżej 1,36 USD.

W kraju NBP opublikował inflację bazową (w grudniu 1,0 proc. r/r wobec oczekiwanych 1,1 proc. i 1,0 proc. w listopadzie ub. roku), ale podobnie jak wcześniejsze doniesienia nt. cen konsumpcyjnych (indeks CPI) raport nie zrobił większego wrażenia na inwestorach. Para EUR/PLN praktycznie przez całą wczorajszą sesję pozostawała pod presją słabego euro, testując opór na poziomie 4,17.

Piątkowy kalendarz makroekonomiczny zawiera kilka interesujących pozycji. Poznamy m.in. dane z USA dot. rynku nieruchomości, a dokładnie nowych inwestycji budowlanych, dynamiki produkcji przemysłowej oraz indeksu nastrojów konsumentów przygotowywanego przez Uniwersytet Michigan. Nie zakładamy jednak, by którakolwiek z tych informacji mogłaby zmienić trend na rynku FX, o ile nie będzie mocno odbiegać od konsensusu. Spodziewamy się zatem co najwyżej stabilizacji, ale nie wykluczamy kontynuacji rozpoczętego w środę osłabienia euro i złotego.