Renzi zapowiada odważne reformy, których nie zdołali przeprowadzić jego poprzednicy, jednak wcale nie jest powiedziane, że jego przewrót pałacowy wyjdzie włoskiej gospodarce na dobre. Czytaj więcej na temat politycznych problemów we Włoszech.
Dotychczasowy premier Enrico Letta, który rządził od niespełna 10 miesięcy, w piątek złożył dymisję, po tym jak poparcie dla niego – pod naciskiem Renziego – wycofało jego własne ugrupowanie. Renzi – od grudnia będący szefem Partii Demokratycznej – zarzuca Letcie, że rząd nie robił wystarczająco dużo, by wyprowadzić Włochy ze stagnacji gospodarczej.
Renzi ma w ręku kilka atutów – jest młody, ambitny, zdecydowany i nie należy do nieco stetryczałego układu politycznego. Do tego ma bardzo bezpośredni styl bycia, dzięki czemu jest popularny nie tylko wśród zwolenników lewicy. Ale lista słabych punktów jest równie długa. Po pierwsze, nie ma żadnego doświadczenia w polityce ogólnokrajowej, bo do tej pory był jedynie burmistrzem Florencji. Po drugie, sposób odsunięcia Letty, a w szczególności fakt, że będzie trzecim kolejnym premierem kraju obejmującym władzę bez wygranej w wyborach, jest przez Włochów źle oceniany i w momencie gdy zaczną się bolesne reformy, z pewnością będzie mu to wypominane. Wreszcie przejmie ten sam skomplikowany układ w parlamencie, który utrudniał działania jego poprzednikowi. A może nawet jeszcze gorszy, bo zwolennicy Letty wcale nie muszą wspierać kroków Renziego.
– Zmiana nastąpiła w dość wybuchowy sposób, ale szkoda czasu na rozpatrywanie wszystkich jak i dlaczego. Pytanie brzmi: czy potrafi on rozruszać na nowo kraj? Jeśli tak, sposób, w jaki dokonała się zmiana, zostanie zapomniany. Jeśli nie, będzie to jedyna rzecz, z której zostanie zapamiętany – skomentował Carlo De Benedetti, jeden z najbardziej znanych włoskich przemysłowców.
Reklama
Zadanie, które czeka Renziego, jest ogromne. Jak podał w piątek urząd statystyczny ISTAT, w ostatnim kwartale 2013 r. włoski PKB zwiększył się o 0,1 proc. i był to pierwszy jego wzrost od 2011 r. Ale w całym zeszłym roku PKB spadł o 1,9 proc., a jeszcze rok wcześniej – o 2,6 proc. W ciągu pięciu lat kryzysu włoska gospodarka skurczyła się łącznie o ok. 7 proc., a produkcja przemysłowa spadła o jedną czwartą. Bezrobocie jest na poziomie 12,7 proc., ale na południu kraju pracę ma zaledwie co druga osoba w wieku produkcyjnym, a dług publiczny przekracza 130 proc. PKB.
Tym, czego Włochy najbardziej potrzebują, jest ograniczenie biurokracji i obciążeń fiskalnych dla przedsiębiorstw, bo bez tego nie będą zatrudniać. Ale spadek dochodów podatkowych państwa musi się łączyć z ograniczeniem wydatków publicznych, a ich przeprowadzenie w obecnym układzie politycznym nie będzie łatwe.