W toczącej się debacie na temat zagrożeń dla duńskiego dobrobytu Polacy stali się kozłami ofiarnymi, ponieważ stanowią największą cudzoziemską grupę na rynku pracy.

W toczącej się debacie na temat zagrożeń dla duńskiego dobrobytu Polacy stali się kozłami ofiarnymi, ponieważ stanowią największą cudzoziemską grupę na rynku pracy. Tak twierdzą duńskie media.

Tymczasem obecność Polaków w Danii - jest ich w tym kraju ponad 64 tys. - przynosi jedynie korzyści tamtejszej gospodarce. Przeciętny Polak dokładał w 2010 roku do budżetu w formie podatku dochodowego równowartość ponad 8 tys. euro W dwa lata później już ta suma zbliżyła się do 9 tysięcy. Nowszych danych jeszcze brak, ale zapewne dochodzi ona obecnie do 10 tys.

Statystyczny Polak pracujący w Danii wnosi co prawda mniej do skarbu państwa, niż obywatel Wielkiej Brytanii, ale więcej niż na przykład Hiszpan, Fin, Estończyk lub Japończyk.

Wbrew wypowiedziom polityków głównie z prawicowej, populistycznej Partii Ludowej, to nie Polacy, ani przybysze z nowych państw UE są głównymi odbiorcami pomocy społecznej. Wskazywanie na nich jako na tzw. turystów socjalnych przejadających duńskie fundusze na pomoc społeczną okazało się też fałszem.

Reklama

Najnowsze dane wskazują, że jedynie ok. 2500 rodziców, pochodzących z tych krajów pobiera dodatki na swe dzieci mieszkające nadal po za Danią. Jest to zresztą zgodne z prawem i identycznie postępuje ponad 3 tys. Duńczyków zatrudnionych w Szwecji.

>>>Niemcy uderzą w polskich emigrantów. Czytaj dalej o zasiłkach na dzieci obcokrajowców