Nie będzie litości dla tych, którzy życie młodych obiecujących ludzi chcą zamienić w piekło uzależnienia”. Ta zapowiedź była wynikiem doniesień o śmierci jednej i ciężkim zatruciu dwóch innych osób w efekcie zażycia dopalaczy – substancji psychoaktywnych, których celem jest wywołanie efektu upojenia narkotycznego.

Wtedy wydawało się, że deklaracja ta jest jedynie w niewielkim stopniu koniunkturalna. Odpowiada wprawdzie na aktualne zapotrzebowanie społeczne, bo takiej deklaracji z ust premiera Polacy oczekiwali, ale – tak chyba myślała spora część z nas – skoro rząd tak dobitnie zapowiada walkę z podziemiem serwującym naszym dzieciom szkodliwą chemię, to przecież zrobi wszystko, by nikt przez substytuty narkotyków nie umierał. Ale i tym razem okazało się, że wszyscy chcieli dobrze, a wyszło jak zwykle.

W dzisiejszym wydaniu DGP publikujemy dane, które jednoznacznie o tym mówią. Liczba zatruć, do których doszło w wyniku zażywania dopalaczy nieskutecznie tępionych przez rząd, tylko w I kw. br. jest porównywalna z całym rokiem 2010, kiedy to premier zapowiedział „brutalną” walkę o zdrowie sięgających po te używki. I jak tu nie uznać, że kiedy polski rząd coś mówi, to… mówi? Niestety wciąż rozumie się to samo przez się.