Jak wynika z zeznań menedżera Sowa&Przyjaciele, Łukasza N., to Marek Falenta i Krzysztof Rybka dali mu sprzęt do podsłuchiwania i kazali nagrywać rozmowy biznesmenów w restauracji. Dostał za to 105 tys. zł. Miał też otrzymywać prowizje z zysków z operacji giełdowych opartych na wiedzy z podsłuchów – pisze Gazeta Wyborcza.

Z ustaleń gazety wynika, że nagrań dokonano za pomocą miniaturowych, aktywowanych głosem dyktafonów ukrytych w pendrivach. Kelner, który zakładał w restauracjach podsłuchy, zapisywał dokładnie kogo i kiedy nagrywał. Nagrań jest prawdopodobnie znacznie więcej, niż ma prokuratura.

Prokuratura bada teraz biznesy Marka Falenty i osób z nim związanych. Szuka podejrzanych transakcji giełdowych, do których mogło dojść z wykorzystaniem poufnych informacji z podsłuchów. Jeśli znajdzie dowody, może podstawić biznesmenowi zarzut zarabiania na giełdzie dzięki nielegalnie zdobytym danych (tzw. „insider trading”)– pisze Gazeta Wyborcza. Grozi za to do 8 lat więzienia i grzywna.

Czytaj więcej: Aresztowany milioner ma akcje HAWE. Spółka robi interesy z państwem warte 560 mln zł

Reklama

Gazeta zaznacza, że transakcji giełdowych w imieniu Falenty lub Rybki mógł dokonywać ktoś inny. Trop pada na tajemniczego inwestora, który na portalach społecznościowych kryje się pseudonimem „Wróżka Zębuszka”. Jak dowiedziała się Gazeta Wyborcza, jesienią 2011 roku z rachunku Falenty kupił i sprzedał akcje spółki Hawe za 100 mln zł. KNF złożyła wówczas w tej sprawie doniesienie do prokuratury i określiła transakcję jako „manipulowanie instrumentami finansowymi”. Inwestor „Wróżka Zębuszka” prawdopodobnie nadal współpracuje z Falentą.

ikona lupy />
Marek Falenta, Fot. materiały prasowe / Media