"Opublikowane w lipcu orzeczenia o upadłości dotyczyły firm mających zsumowany ostatni znany obrót na poziomie ok. 830 milionów złotych a zatrudniały one razem według ostatnich dostępnych danych ok. 2,8 tys. osób" - czytamy w komunikacie.

Dodatkowo – 15 wcześniej orzeczonych postępowań układowych zakończyło się niepowodzeniem, zamieniono je na upadłości likwidacyjne, podano także.

"Dane z ostatnich dwóch miesięcy odnoszące się do produkcji przemysłowej i popytu konsumenckiego w Polsce były poniżej oczekiwań, tym niemniej liczba upadłości utrzymuje się na poziomie niższym niż w roku ubiegłym. W większości przypadków na utratę płynności nie wpływają bowiem tak krótkotrwałe, kilkutygodniowe zaledwie wahania koniunktury. Część ekonomistów jak i przedsiębiorców liczy na to, iż nie tylko w odniesieniu do polskiej, ale i europejskiej gospodarki dane o produkcji i konsumpcji to tylko wyhamowanie przed kolejną falą wzrostu gospodarczego" - powiedział członek zarządu Euler Hermes, Tomasz Starus, cytowany w komunikacie.

Według niego, co prawda rozwojowi gospodarczemu nie sprzyja kryzys polityczny na Ukrainie, Bliskim Wschodzie czy gospodarczy w Argentynie (i prawie także w Brazylii), ale nadzieję na wyraźniejszy wzrost w 4 kwartale daje dobra koniunktura gospodarcza w Stanach Zjednoczonych – co wpływa na nastroje konsumentów także w Europie, nie mającej obecnie specjalnego powodu do samozadowolenia ze swoich wyników gospodarczych.

Reklama

"Dotyczy to także Polski, gdzie przy niskiej inflacji konsumenci z czasem zaczną korzystać z realnie wyższych w tej sytuacji zarobków. Efekt wzrostu w Polsce wydatków inwestycyjnych – publicznych jak i firm prywatnych w postaci rosnącego popytu na dobra i usługi wyraźniej zaowocuje zwiększonym popytem konsumenckim w roku przyszłym" - dodał Starus.

Euler Hermes zauważa, że czternaście z 79 opublikowanych w lipcu orzeczeń o upadłości miało formę układu z wierzycielami. Niestety, po raz pierwszy więcej było przypadków ich niepowodzeń, zmiany wcześniej rozpoczętych postępowań układowych na likwidacyjne – aż 15.

>>> Polecamy: Polska gospodarka staje na nogi, liczba upadłości firm spada

"Można więc powiedzieć, że koniunktura nie sprzyja w tej chwili postępowaniu naprawczemu. Każdy przypadek nieudanego postępowania układowego jest oczywiście inny, ale w wielu sytuacjach widzimy przede wszystkim, iż jest ono podejmowane zbyt późno, gdy jest już zbyt duża dysproporcja pomiędzy rosnącymi zobowiązaniami a malejącą zdolnością firmy do wypracowania zysków na poczet ich spłaty (m.in. z powodu utraty dostawców czy leasingowanych maszyn). W chwili obecnej postępowanie układowe jest częścią postępowania upadłościowego – niesie więc negatywne skojarzenia, odstrasza kontrahentów, dlatego podejmowane w ostatniej chwili" - wyjaśnił komentuje prezes Euler Hermes Collections, Maciej Harczuk.

W jego ocenie brakuje też zróżnicowania procedur – dostosowania ich do sytuacji dłużnika. Trudno ocenić z góry, czy propozycja zmian w tym zakresie (nowe prawo restrukturyzacyjne) pomoże, ale na przykładzie lipca widać, iż sama nie najgorsza w końcu koniunktura gospodarcza nie wystarcza do pobudzenia trendu restrukturyzacji zadłużonych przedsiębiorstw.