W ubiegłym roku zebrano w Polsce 9,5 mln ton odpadów komunalnych – szacuje GUS. Zdaniem branży to dobry wynik. Ale to jednocześnie o 107 tys. mniej niż w 2012 r. Winę ponoszą handel i biznes, a nie zwykli obywatele. Z gospodarstw domowych zebrano bowiem 7,1 mln ton śmieci, czyli o 300 tys. więcej niż w ubiegłym roku. Za to zbiórka śmieci wytwarzanych przez przedsiębiorstwa (a także zebranych z ulic czy parków) zmniejszyła się o ponad 400 tys. ton.

Zdaniem Dariusza Matlaka, prezesa Polskiej Izby Gospodarki Odpadami, różnica wynika ze sposobu, w jaki samorządy wdrożyły u siebie przepisy ustawy śmieciowej, która zaczęła obowiązywać w lipcu 2013 r. – Nowa ustawa skupia się przede wszystkim na obowiązkowym wywozie śmieci z gospodarstw domowych. Część gmin nie obejmowała obowiązkiem wywozu nieruchomości niezamieszkałych i widocznie w dalszym ciągu niektóre samorządy doszły do wniosku, że utrzymają tam wolny rynek – wyjaśnia prezes Matlak.

Spadek – albo niepełne statystyki – może też wynikać z postępowania niektórych przedsiębiorców. Niektóre firmy stwierdziły, że zamiast płacić za wywóz odpadów, lepiej jest na tym zarobić. W związku z tym przedsiębiorcy zawierali umowę z firmami zajmującymi się odzyskiem surowców wtórnych, które w ten sposób pozyskują cenne surowce, jak papier, tektura, plastik czy szkło. Interes jest więc obopólny, a jego efekt nie wlicza się do ilości zebranych śmieci. W Polsce póki co aż 63 proc. odpadów komunalnych unieszkodliwia się przez składowanie. To niemal dwukrotnie więcej niż średnia UE, która wynosi 34 proc.

>>> Czytaj też: Ustawa śmieciowa: Armia urzędników wyrosła na śmieciach

Reklama

Co więcej, zmniejszyła się nie tylko ogólna ilość zebranych, lecz także wytworzonych odpadów komunalnych. W ubiegłym roku – według GUS – skurczyła się ona o 7 proc. (do 11,3 mln ton). Oznacza to, że o ile w 2012 r. każdy z nas wytworzył średnio 314 kg śmieci, o tyle w 2013 r. na jednego mieszkańca Polski przypadały ich tylko 293 kg. I jest to jeden z najniższych wskaźników w Unii Europejskiej – nieco mniej odpadów wytworzono tylko w Czechach, Estonii, na Łotwie i w Rumunii. Najwięcej wytwarza się ich w Danii (668 kg na mieszkańca), Luksemburgu (662 kg) oraz w Niemczech (611 kg).

Różnica między liczbą wytworzonych a zebranych odpadów wynosi więc aż 1,8 mln ton. Część z nich mogło trafić na nielegalnie składowiska, inne mogły zostać sprzedane firmom zajmującym się przetwarzaniem surowców wtórnych z obejściem systemu zbierania odpadów. Zdaniem posła Tadeusza Arkita (PO), przewodniczącego sejmowej podkomisji stałej ds. monitorowania gospodarki odpadami, dane mogą być też zafałszowane. – Wydaje się mało prawdopodobne, że jesteśmy aż tak nisko w międzynarodowych statystykach dotyczących śmieci wytworzonych przez mieszkańca, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę rozwój cywilizacyjny Polski. Powinniśmy być gdzieś w okolicy 8.–10. miejsca w UE, a nie pod sam koniec listy – twierdzi poseł.

– Dlatego dokonaliśmy nowelizacji ustawy. Zależy nam na uszczelnieniu systemu. Firmy zajmujące się gospodarką odpadami nie zawsze są rzetelne, dlatego trzeba zwiększyć kontrolę nad nimi poprzez nałożenie na gminy obowiązku, by w umowie z firmą wywozową wskazywały one regionalną instalację przetwarzania odpadów, do której śmieci mają trafiać – dodaje polityk PO. Nowelizacja ustawy śmieciowej czeka na podpis prezydenta. Jak ustaliliśmy, jest spora szansa, że nowe przepisy uszczelniające system wejdą w życie od stycznia.

>>> Polecamy: Ustawa śmieciowa wprowadziła nowy trend - kradzież śmieci