Wiadomość starał się zbagatelizować minister obrony Jean-Yves Le Drian, który twierdzi, że to marginesowe zjawisko. Tymczasem według informacji zebranych przez media można mówić o kilkudziesięciu osobach, które na terenach zajętych przez tak zwane Państwo Islamskie biorą udział bezpośrednio w walce, zajmują się szkoleniem młodych ochotników przybywających z Francji lub prowadzą instruktaż zastosowania ładunków wybuchowych.

W Syrii i w Iraku przebywa ponad tysiąc obywateli francuskich - kobiet i mężczyzn. Ponad połowa z nich walczy z bronią w ręku. Byli francuscy żołnierze, którzy są w oddziałach dżihadystów, albo przeszli na islam, albo wychowali się we Francji w tradycji i kulturze arabsko-muzułmańskiej. Są niezwykle niebezpieczni, gdyż znają tajemnice operacyjne armii francuskiej i jej procedury bojowe.

To dotkliwa wiadomość dla znacznej części polityków domagających się wprowadzenia obowiązkowej i powszechnej służby wojskowej, widząc w niej formę wychowania obywatelskiego.

>>> Czytaj też: Stratfor: Trwa wojna cywilizacji. Europa znów zetrze się z islamem

Reklama