ikona lupy />
Stocznia Gdańska. Zdj. Stako, GFDL or CC-BY-SA-3.0 / Wikimedia Commons

– Zgoda prezesa UOKiK na koncentrację jest konieczna, w przypadku gdy łączny obrót przedsiębiorców uczestniczących w koncentracji w 2014 r. przekroczył na terenie Polski równowartość 50 mln euro. To standardowa procedura – mówi Joanna Zakrzewska, rzecznik ARP.

W Ministerstwie Skarbu Państwa mówią, że zgłoszenie zamiaru koncentracji jest konsekwencją podpisanej przez ARP w styczniu tego roku „ramowej umowy inwestycyjnej” ze spółkami: Gdańsk Shipyard Group, GSG Towers oraz Stocznią Gdańsk. Do tej pory szczegóły planu nie były znane. Wraz z przesłaniem wniosku do UOKiK okazało się, że jego główną osią jest konwersja wierzytelności Agencji Rozwoju Przemysłu wobec Stoczni Gdańsk i jej głównego akcjonariusza, czyli Gdańsk Shipyard Group. Resort skarbu nie chce podać konkretnej kwoty. Z naszych informacji wynika, że chodzi o 103 mln zł, które przed laty stocznia i jej główny akcjonariusz otrzymali od państwowej agencji. Za te pieniądze ARP stanie się udziałowcem GSG Towers, producenta wież wiatrowych oraz konstrukcji stalowych.

Reklama

Zgodnie z naszymi ustaleniami stocznia w najbliższych latach ma się skoncentrować na produkcji konstrukcji stalowych, a budowę kadłubów statków ograniczyć tylko do projektów o wysokiej rentowności. W firmie nie dojdzie jednak do zwolnień. Niemal 300 pracowników ma bowiem trafić do GSG Towers. Wiadomo, że plan ratunkowy dla stoczni ma też drugi filar, którym jest Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna. Z naszych ustaleń wynika, że mają do niej trafić tereny postoczniowe zbędne firmie do dalszego prowadzenia biznesu.
– Realizujemy szeroki biznesowy projekt, który pozwoli utrzymać produkcję w Stoczni Gdańsk, rozszerzyć zakres produkcji GSG Towers oraz zrewitalizować tereny stoczniowe. Dzięki udziałowi w projekcie Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej możliwe będzie pozyskanie inwestorów, którzy także na terenach należących do Stoczni Gdańsk utworzą nowe miejsca pracy – przyznaje Włodzimierz Karpiński, szef resortu skarbu.

>>> Czytaj też: UE musi znowu nauczyć się wytwarzać. Polska nie powinna likwidować stoczni

Jak powiedziano nam w MSP, w najbliższych latach zatrudnienie w obydwu spółkach wzrośnie przynajmniej o 600 etatów. Oprócz oddłużenia spółki to drugi istotny element porozumienia.

Przedstawiciele ukraińskiego inwestora nie komentują sprawy. Jednak nieoficjalnie przyznają, że warunki porozumienia są korzystne zarówno dla nich, jak i dla samej stoczni. Ich zadowolenie jest tym większe, że do ostatniej tak naprawdę chwili nie było wiadomo, którą drogę rozwiązania konfliktu wybiorą ARP i MSP. Wiemy, że Skarb Państwa liczył się nawet z rozpoczęciem egzekucji należności. Ostatecznie jednak ARP zdecydowała się dać kolejną szansę stoczni. Taki zwrot akcji w trójmiejskiej spółce wiążą ze zmianą za sterami Agencji Rozwoju Przemysłu. W zeszłym roku nieustępliwego wobec stoczni Wojciecha Dąbrowskiego na stanowisku prezesa zastąpiła Aleksandra Magaczewska.

Wiadomo także, że ARP zdecydowała się utrzymać 25-proc. pakiet akcji w firmie, choć do wykupienia go ukraiński inwestor był zobowiązany umową zawartą w 2008 r. Przez lata ta sprawa była główną kością niezgody pomiędzy ukraińskim inwestorem i państwową agencją. Zgodnie z umową sprzed lat GSG miał odkupić udziały ARP już w 2012 r. Jednak z uwagi na trudną sytuację finansową firmy obowiązek ten odsuwano. Jeszcze rok temu w agencji przekonywano, że wydłużenie wykupu akcji narazi ARP na sankcje ze strony Unii Europejskiej. Teraz MSP nie widzi takiego zagrożenia. – Z perspektywy mniejszościowego udziałowca, jakim jest Skarb Państwa, zwracamy szczególną uwagę na to, by realizacja tych planów była zgodna z normami prawnymi, szczególnie z perspektywy Komisji Europejskiej i zasad regulujących pomoc publiczną– zapewnia minister Karpiński.