Izrael staje się drugą Doliną Krzemową. Wszystko dzięki ogromnym pieniądzom inwestowanym w innowacje naukowe oraz powstającym w całym kraju coraz to nowym start-upom. To niewielkie, prężne firmy, przeważnie z branży IT, dopiero szykujące się na podbój rynku, cechujące się wielkim potencjałem. W tej chwili w Izraelu jest ich aż 5 tysięcy.

W światowych rankingach w dziedzinie innowacyjności Izrael zajmuje obecnie drugie miejsce - po kalifornijskiej Dolinie Krzemowej. Jest też podawany za wzór współpracy naukowców z biznesmenami.

Izraelskim zagłębiem innowacyjności jest między innymi położone na skraju pustyni Negew miasto Beer Szewa, gdzie znajdują się parki technologiczne i wyższe uczelnie. Dzięki pomocy naukowców, na środku pustyni powstało kilkaset farm rolniczych, zasilanych podziemnymi ujęciami wody. Dodatkowo - jak tłumaczy Polskiemu Radiu ekspert od wody profesor Jack Gilron z Uniwersytetu Negewu imienia Ben Guriona - rolnikom dostarczana jest także odsolona woda.

"Zasada jest prosta. Jeśli wodę puścimy pod ciśnieniem i przepuścimy ją przez odpowiednią membranę, to woda przechodzi przez nią znacznie szybciej niż sól. W efekcie, woda ma zatem mniej soli i można jej użyć. Z jednej strony to droga technologia, z drugiej - nie. Woda butelkowana kosztuje od 50 centów do dolara za litr. Woda odsolona kosztuje 70 centrów za tysiąc litrów" - mówi profesor Jack Gilron.

>>> Czytaj też: Polskie startupy chcą podbić świat. W Krakowie powstaje europejska Dolina Krzemowa

Reklama

Szef opiekującego się start-upami hubu biznesowego JVP w Beer Szewie, Gadi Tirosh, mówi Polskiemu Radiu, że Izrael stworzył przedsiębiorcom idealne warunki do zakładania firm i do innowacyjności. "Po pierwsze, Izrael to mały kraj, więc nie możemy tworzyć na rynek lokalny, ale musimy od początku myśleć globalnie. Po drugie, od 1993 roku było kilka inicjatyw rządu, dzięki którym zaczęło się inwestowanie w technologię w Izraelu. Po trzecie, izraelska kultura pozwala na porażkę, a z tym musisz się przecież liczyć jako przedsiębiorca" - wyjaśnia Gadi Tirosh.

Jak relacjonuje z miasta Beer Szewa wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, obecnie w pierwszej setce światowych rankingów są aż dwie izraelskie uczelnie - Uniwersytet Hebrajski w Jerozolimie oraz Politechnika w Hajfie. Izrael to także jeden z krajów, z których pochodzi najwięcej noblistów w naukach ścisłych i przyrodniczych. W indeksie NASDAQ notowanych jest aż 90 izraelskich firm. Więcej mają tylko Stany Zjednoczone i Chiny.

W Izraelu działa już 5 tysięcy start-upów, a każdego roku na rynku pojawia się 700 nowych.