Sprzedajemy gaz w Europie za rekordową cenę ponad 500 dol. za 1000 m sześc. - chwalił się przed miesiącem prezes Gazpromu Aleksiej Miller. Radość rosyjskiego koncernu trwała krótko. W październiku Gazprom sprzedał zagranicznym klientom 12,6 mld m sześc. surowca, o 8,3 proc. mniej niż przed rokiem - ogłosiły w czwartek służby ministerstwa energetyki Rosji.

- Rosyjski gaz z kontraktów długoterminowych jest teraz najdroższy w Europie. Wszyscy główni odbiorcy biorą go mniej i dokupują surowiec na rynku spot, czyli jednorazowych transakcji - wyjaśnił dziennikowi "Kommiersant" wysokiej rangi menedżer Gazpromu, którego nazwiska dziennik nie ujawnił.

Na giełdach towarowych w Europie można teraz w jednorazowych transakcjach kupić gaz nawet o 30 proc. taniej niż z długoterminowych kontraktów z Gazpromem - twierdzi Maksim Szein, analityk domu maklerskiego Brokerkreditserwis. Kontrakty długoterminowe mają klauzule elastyczności i pozwalają o kilka procent zmniejszyć lub zwiększyć dostawy uzgodnionej z góry ilości surowca.

Gazprom z opóźnieniem sześciu do dziewięciu miesięcy dostosowuje eksportowe ceny swojego surowca do cen ropy naftowej na świecie. Galopada cen ropy zaczęła się od stycznia, więc od października efekty naftowej drożyzny odbijają się na cenach gazu z Rosji.

Reklama

Koncerny w Europie liczyły się z taką podwyżką i z wyprzedzeniem zwiększyły import gazu z Rosji, który wiosną i latem był dużo tańszy niż teraz. Pokazują to statystyki tranzytu przez Ukrainę, przez którą płynie prawie 80 proc. surowca Gazpromu do Europy Zachodniej.

W tym roku tranzyt przez Ukrainę bije rekordy. Do końca października ukraińskimi gazociągami popłynęło na Zachód 99,1 mld m sześc. surowca, o 13 proc. więcej niż przed rokiem. Najbardziej ukraińskie rury grzały się od roboty wiosną i latem - wtedy tranzyt był nawet o 30-40 proc. większy niż w 2007 r., licząc miesiąc do miesiąca.

Surowiec zgromadzono w podziemnych magazynach i teraz zachodnie firmy mogą ograniczyć bieżący import wyjątkowo drogiego gazu z Rosji, czerpiąc z zapasów. Po wcześniejszych kryzysach gazowych na Wschodzie koncerny w Europie postarały się też o dodatkowe dostawy surowca ze źródeł poza Rosją. W tym roku więcej swojego surowca do Europy pompują Norwegia, Algieria i Libia. Do Europy zaczął dopływać surowiec z gazowych pól na Morzu Kaspijskim w Azerbejdżanie.

Ciepłe ostatnio zimy zmniejszyły też zapotrzebowanie na gaz w Europie. Już w 2007 r. konsumpcja gazu w UE spadła o 1,3 proc., czyli o 8 mld m sześć. (dwie trzecie rocznego zapotrzebowania Polski) - informuje Eurogas, stowarzyszenie europejskich firm gazowych. Jeśli w najbliższych tygodniach nie nastaną ciężkie chłody, to także w listopadzie i grudniu zachodnie koncerny ograniczą zakupy od Gazpromu - przewidują rosyjscy analitycy.

Część zachodnich koncernów już zapowiada, że zmniejszy rachunki za gaz. Obniżkę cen o 4 proc. od stycznia zapowiedział w tym tygodniu koncern EnBW, trzeci co do wielkości sprzedawca gazu w Niemczech. O obniżce cen od wiosny przebąkuje największy niemiecki koncern gazowy E.ON.

U nas na razie jest na odwrót - cenniki Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa od listopada poszły w górę. Do wiosny przyszłego roku gospodarstwa domowe za gotowanie na kuchence gazowej i ogrzewanie gazem zapłacą 4,5 do 7 proc. więcej niż dotąd. Problemów z gazem nie będzie. Na zimę w magazynach PGNiG ma ponad 1,6 mld m sześc. surowca - dość na dwa miesiące zużycia. W tym roku PGNiG zwiększyło import gazu tranzytem przez Ukrainę o jedną piątą - informuje tamtejszy koncern Naftohaz. Czy w październiku także PGNiG ograniczyło zakupy od Gazpromu? Rzecznik PGNiG Joanna Zakrzewska nie ujawnia tego - pisze ”Gazeta Wyborcza”