Była Pierwsza Dama, senator i sekretarz stanu zapewniła już sobie nominację ponad miesiąc temu w prawyborach. Zdobyła 2205 wybranych na konwencję delegatów i ma obiecane głosy 602 tzw. superdelegatów, czyli niewybieranych w prawyborach gubernatorów, członków Kongresu i innych prominentnych polityków partii. W sumie, ma zapewnioną większość 2807 delegatów, którzy zwyczajowo nominują prezydenckiego kandydata.

Oczekuje się, że konwencja w Filadelfii będzie manifestacją jedności Demokratów w poparciu Hillary Clinton – w odróżnieniu od zakończonej w czwartek konwencji Republikanów w Cleveland. Ta ostatnia potwierdziła podział w GOP, gdzie większość członków i działaczy partii popiera jej kandydata Donalda Trumpa, ale część dystansuje się od niego. W Cleveland jego główny rywal, senator Ted Cruz, demonstracyjnie odmówił mu poparcia.

Hillary wywalczyła nominację po długiej walce z senatorem Bernie Sandersem, politykiem, którego lewicowy program przyciągnął do niego ponad 10 milionów przeważnie młodych wyborców. Sanders dopiero w połowie lipca – w miesiąc po zakończeniu prawyborów – uznał wygraną Clinton, wystąpił z nią na wiecu i obiecał, że zrobi wszystko, aby została prezydentem.

Poprzednio zapowiadał, że będzie walczył o nominację aż do konwencji. Chociaż zdobył mniej delegatów wybranych w prawyborach (1526), twierdził, że ponieważ superdelegaci nie są związani wynikami prawyborów w poszczególnych stanach, przeciągnie ich na swoją stronę; do tego jednak nie doszło.

Reklama

W hali Wells Fargo w Filadelfii, gdzie odbędzie się zjazd Demokratów, wystąpią m.in. prezydent Barack Obama i jego żona Michelle, wiceprezydent Joe Biden oraz były prezydent i zarazem mąż Hillary, Bill Clinton, który w drugim dniu wygłosi tzw. keynote address, czyli programowe przemówienie Demokratów.

Przemówi także Sanders oraz kandydat na wiceprezydenta, senator i były gubernator stanu Wirginia Tim Kaine, którego wybór Hillary ogłosiła w piątek.

Sama kandydatka do Białego Domu wygłosi mowę w ostatnim dniu konwencji w czwartek wieczorem (czasu USA).

Oprócz polityków na zjeździe wystąpią także wybitni przedstawiciele biznesu, świata kultury i rozrywki oraz mniej znani Amerykanie, którzy swoimi przemówieniami zilustrują ważne problemy społeczne.

Z podanego doboru mówców wynika, że na konwencji mogą dominować trzy tematy: imigracja, fala przemocy z użyciem broni palnej i łatwość dostępu do broni. W pierwszym dniu wystąpią m.in. nielegalni imigranci, których pobyt w USA Demokraci chcą zalegalizować, w drugim - matki czarnoskórych mężczyzn zastrzelonych przez białych policjantów, a w trzecim – rodziny ofiar masowych zabójstw dokonanych przez psychopatów i rasistowskich ekstremistów.

Zapowiedziany program konwencji wygląda na swego rodzaju ripostę Demokratów na konwencję GOP, gdzie położono nacisk na prawo i porządek, a przemawiali krewni policjantów zabitych przez czarnoskórych snajperów w Dallas w Teksasie i Baton Rouge w Luizjanie.

Konwencja w Filadelfii powinna odpowiedzieć na pytanie, czy Hillary Clinton, atakowana ostatnio za skandal z mailami w Departamencie Stanu i donacje dla Fundacji Clintonów w okresie, gdy pełniła funkcję szefa dyplomacji, zyska w oczach opinii publicznej i poprawi swe notowania w sondażach.

Wskazują one, że ponad 60 procent Amerykanów nie ufa jej i uważa za osobę nieuczciwą. Po konwencji GOP jej republikański rywal Donald Trump zrównał się z nią w sondażach.

Na konwencji delegaci uchwalą opracowaną wcześniej platformę programową Demokratów. Była ona obiektem sporów między kontrolowanym przez obóz Clinton kierownictwem partii, a Sandersem, który poparcie dla niej uzależniał od wprowadzenia do programu jego lewicowych postulatów.

Senatorowi udało się włączyć do platformy m.in. takie propozycje jak bezpłatna nauka na wyższych uczelniach publicznych, znaczne zwiększenie płacy minimalnej i rozważenie projektu powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych finansowanych z podatków.

Pod naciskiem lewego, protekcjonistycznego skrzydła partii i wyborców Sandersa, Hillary cofnęła także swoje uprzednie poparcie dla układu o wolnym handlu z krajami regionu Pacyfiku (TPP).

Lewica Demokratów jest rozczarowana, że jako swego wiceprezydenta Clinton wybrała Kaine'a, uważanego za typowego polityka establishmentu, a nie bardziej „postępowego”, jak senatorowie Sherod Brown, Corey Booker czy Elizabeth Warren.

Oczekuje się, że mimo oficjalnego poparcia Hillary przez Sandersa, jego fani mogą okazywać niezadowolenie na konwencji, albo na ulicach Filadelfii. Władze miasta mobilizują na wszelki wypadek liczne siły policyjne.

Demonstracje uliczne towarzyszą tradycyjnie każdej przedwyborczej konwencji w USA. Przewiduje się, że tym razem mogą zgromadzić więcej uczestników z powodu napięcia w USA spowodowanego niepokojami na tle rasowym po zabójstwach Afroamerykanów przez białych policjantów i zastrzeleniu policjantów w Dallas i Baton Rouge.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)