W środę na giełdach metali pogrom - od Londynu po Szanghaj. Niektóre metale tanieją o dzienny limit. Miedź w dostawach trzymiesięcznych kosztowała po otwarciu handlu 5.730,00 USD za tonę, po zwyżce o 0,4 proc., ale teraz metal traci na wartości - podają maklerzy.

Na giełdzie w Szanghaju notowania cynku i ołowiu spadły w środę o dzienny limit.

Wszystkie metale bazowe tracą podczas tej sesji na wartości. To reakcja na ostrzeżenia, że wcześniejsze listopadowe wzrosty cen metali poszły za daleko i za mocno.

Analitycy Citigroup ocenili, że na rynkach metali możliwa jest korekta, ale nie załamanie. Szczególnie podatne na nią są: miedź, nikiel i ołów, po wcześniejszych prawdziwych rajdach notowań.

Już we wtorek metale bardzo mocno potaniały: miedź na LME straciła 176 dolarów, nikiel spadł o 550 dolarów, cynk zniżkował o 200 dolarów, a cyna zaliczyła spadek o 475 dolarów.

Reklama

Wcześniej panujący na rynkach przez wiele dni optymizm i oczekiwania, że wydatki na przemysł i rozwój infrastruktury na świecie wzrosną w przyszłym roku, wywindowały ceny metali bazowych, które od początku 2016 roku wzrosły nawet o 30 proc.

Inwestorzy pozytywnie reagowali na stabilizację popytu na metale w Chinach i na obietnice przedwyborcze Donalda Trumpa, że wyasygnuje na rozwój infrastruktury nawet bilion dolarów.

Miedź zdrożała w listopadzie o 16 procent, cynk zyskał 9 proc., a ołów zdrożał o 13 proc.

Miedź na LME może i tak zakończyć listopad największym miesięcznym wzrostem od kwietnia 2006 roku.

>>> Czytaj też: Ceny miedzi lecą w dół. Korekta czy załamanie?