Ile trzeba zapłacić w niemieckim salonie fryzjerskim?

Jak podają niemieckie media, w Polsce za ok. 55 euro klienci z Niemiec mogą liczyć na pełen pakiet usług (mycie, strzyżenie, suszenie włosów). W stolicy Niemiec za takie usługi trzeba zapłacić od 150 do 200 euro.

Dla przykładu: strzyżenie krótkich włosów (z suszeniem) w Polsce to koszt na około 16 euro, farbowanie ok. 45 euro.

Reklama

Korzystanie z polskich salonów opłaca się nawet mieszkańcom RFN z uwzględnieniem kosztów podróży. „Nawet jeśli dodamy do tego bilet w obie strony za 20,80 euro na pociąg regionalny, oszczędność wyniesie prawie 75 euro” – pisze „Berliner Zeitung”.

Około 70 proc. firm, zajmujących się usługami w Niemczech, spodziewa się spadku obrotów – wynika z sondażu Centralnego Związku Niemieckich Rzemieślników. Branża fryzjerska znalazła się w „kryzysie egzystencjalnym” według Centralnego Stowarzyszenia Fryzjerów w Niemczech.

„Regularnie przyjeżdżają nawet z Berlina”

Manuela z Frankfurtu nad Odrą zapłaciła prawie 100 euro za strzyżenie i farbowanie u fryzjera w Niemczech. Jak przyznaje, teraz jest jeszcze drożej. Inflacja doprowadziła do tego, że kobieta zdecydowała się skorzystać z usług salonu w Słubicach.

„Berliner Zeitung” podaje też przykład Ewy (Polki), która od 17 lat mieszka po niemieckiej stronie, we Frankfurcie nad Odrą, ale odwiedza Polskę, by skorzystać z usług fryzjerskich. Z relacji kobiety wynika, iż jej przyjaciele „regularnie przyjeżdżają nawet z Berlina, by zrobić sobie fryzurę w Słubicach”.

Pomimo tego, że polscy fryzjerzy zyskali klientów z RFN, to nie oznacza, iż „cieszą się beztroskimi czasami” – podkreślają niemieckie media. Inflacja w Polsce przekroczyła 16 proc., wzrosły m.in. opłaty za prąd.

Natalia, właścicielka jednego z salonów w Słubicach, również zmieniała cennik w ciągu ostatnich miesięcy (koszt usług wzrósł o 15-20 proc.).