Od 1 kwietnia w Niemczech dozwolone jest palenie marihuany. Każdy, kto ukończył 18 lat, może przechowywać do 50 gramów w domu i mieć przy sobie maksymalnie 25 gramów poza domem. Zabronione jest natomiast spożywanie marihuany na placach zabaw, w szkołach, obiektach sportowych, w tym na stadionach piłkarskich, obiektach dla dzieci i młodzieży oraz w pobliżu tych obiektów.

„Dyskretne i spokojne”

Pierwsze dni po legalizacji marihuany bawarska policja oceniła jako „dyskretne i spokojne”. Według policyjnego prezydium w Monachium do tej pory nie odnotowano żadnych naruszeń po wejściu w życie nowych przepisów. W okręgu Górny Palatynat odnotowano dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, w których - według zgłaszającego – ma chodzić o przekroczenie dozwolonej ilości posiadanej marihuany. Jeszcze nie są znane dokładne dane pozostałych prezydiów policji w Bawarii.

Reklama

Postulat legalizacji marihuany do użytku prywatnego w Niemczech był zapisany w umowie koalicyjnego rządu federalnego (SPD, Zieloni i FDP). Pomysł ten krytykowali m.in. politycy chadeckiej Unii CDU/CSU oraz skrajnie prawicowej AfD. Przeciw możliwości palenia marihuany opowiadał się szczególnie premier Bawarii Markus Soeder z CSU. Jego zdaniem legalizacja marihuany to „fatalny błąd”. „Wprowadzając prawo dotyczące marihuany, Niemcy szkodzą samym sobie i narażają zdrowie ludności. Nasz kraj jest na złej drodze” – napisał w poniedziałek Soeder na platformie X.

Szefowa bawarskiego ministerstwa zdrowia Judith Gerlach oświadczyła, że „pomimo legalizacji marihuany Bawaria nie stanie się bastionem palaczy”. Szef Bawarskiej Kancelarii Stanu Florian Hermann (CSU) oraz inni politycy CSU zapowiedzieli bardzo rygorystyczne kontrole w całym kraju związkowym po wprowadzeniu nowych przepisów. Zalecili też, że każdy, kto chce spożywać marihuanę, robił to poza Bawarią.

Z Monachium Iwona Pałczyńska