Debatę „Transformacja polskiego sektora energii” w Katowicach poprzedziło wystąpienie Pawła Torbusa, lidera Energy Insights w Polsce, partnera lokalnego w McKinsey & Company, który wygłosił prezentację na temat transformacji polskiego sektora energii.

Podkreślił on, że najbliższa dekada przedefiniuje krajowy system energetyczny, który dziś w 70 proc. jest oparty na energii konwencjonalnej. Jego filarem będzie przede wszystkim OZE z bilansującym gazem w tle, którego udział w systemie sięga dziś 30 proc.

– Prognozując kierunki transformacji, trzeba jednak uwzględnić niepewności. Jak choćby te związane z realizacją inwestycji dotyczących nowych mocy wytwarzania, czyli atomu i morskich farm wiatrowych. Mowa też o zmaterializowaniu się nowego zapotrzebowania na energię elektryczną. Można jednak przyjąć, że do 2050 r. się ona podwoi. Choć już do 2030 r. wszyscy przewidują dodatkowe 30 TWh zapotrzebowania – dodał i zaznaczył, że raport firmy przewiduje 10 scenariuszy transformacji, ale najlepiej się skupić na perspektywie, która już się realizuje, czyli obejmującej okres do 2030 r. Szczególnie że program inwestycji w moce wytwórcze przebiega obecnie bez poważniejszych zakłóceń.

Większa niepewność dotyczy zakresu zmiany miksu energetycznego. Ekspert McKinsey & Company wspomniał o dodawaniu nowych bloków gazowych, które będą wypierać najtańsze źródła, oparte na węglu. Odniósł się też do tego, jaki wpływ będzie miała transformacja energetyczna na ceny.

– Cena energii pozostanie stabilna do 2030 r. Potem spadnie o 20–25 proc. z 500 zł za MWh, do 400 zł za MWh. Dla odbiorców oznacza to, że nadal będzie się plasować w górnym zakresie cen, co sprawi, że nasza konkurencyjność będzie ograniczona na tle innych krajów. Dla producentów to z kolei dobra wiadomość, bo zwrot na inwestycjach OZE będzie wysoki – tłumaczył Paweł Torbus.

Podkreślił, że do 2030 r. przy większym udziale OZE i jednostek gazowych ślad węglowy zmniejszy się o połowę. A do 2050 r. o 90 proc., co oznacza, jego zdaniem, że jesteśmy na dobrej drodze ku transformacji energetycznej.

Podstawa musi być stabilna

Uczestnicy panelu mówili o tym, że paliwo gazowe odgrywa rolę alternatywnego dla węgla w dążeniu do dekarbonizacji. Dlatego są realizowane inwestycje zarówno w OZE, jak i w bloki gazowe. Przyznali też, że zarządzanie takim zasobem, jakim jest węgiel brunatny, to nie tylko kwestia decyzji firm, lecz także rozwiązań regulacyjnych w zakresie polityki klimatycznej, które mają doprowadzić do zeroemisyjności w 2050 r. w zakresie wytwarzania energii elektrycznej. Temu zresztą służą opłaty emisyjne i związane z produkcją CO2. Przyznali również, że zmiany wymuszą również kontrahenci i odbiorcy.

– Mamy wyzwania, nasze realia, konieczność zmian i tyle naszego zarządzania – kwitował Dariusz Marzec, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej, i zaznaczył, że gaz jest dziś najlepszym paliwem przejściowym w dążeniu do zeroemisyjności. Przede wszystkim ze względu na swoją cenę i niską emisyjność, co wpływa na uprawnienia do emisji. Do tego nic nie zapowiada, by cena gazu w najbliższym czasie miała poszybować znacząco w górę. Choć, jak zaznaczył Dariusz Marzec, sytuacja geopolityczna i jej konsekwencje są nieprzewidywalne. Stwierdził też, że bloki gazowe dają możliwość stabilizowania systemu, w którym zmierza się w kierunku źródeł zależnych od pogody. Gdy wiatr nie wieje, a słońce nie świeci, istnieje potrzeba uruchomienia dostaw energii z innych źródeł, tak by zapewnić ciągłość dostaw do odbiorców.

– Naszym największym wyzwaniem na dziś jest dostosowanie skali działalności aktywów wytwórczych opartych na paliwach kopalnych do zapotrzebowania rynku. Podstawa systemu musi być przewidywalna, dopóki nie powstaną wielkoskalowe farmy wiatrowe i elektrownia jądrowa. Do tego czasu energia konwencjonalna pozostanie fundamentem systemu energetycznego. Z czasem może być zastąpiona źródłami gazowymi – powiedział Dariusz Marzec i dodał, że w PGE rola gazu jako stabilizatora systemu rośnie. W drugiej kolejności będzie nim energetyka wiatrowa i atom, gdy już powstaną, ale to może zająć co najmniej dekadę. Dodał też, że dziś aktywa oparte na spalaniu paliw kopalnych pracują w spółce często na minimach technicznych, a produkcja energii np. z węgla brunatnego, odbywa się wtedy, kiedy operator zamawia moc dla stabilizacji systemu.

Nie tylko PGE upatruje w gazie rozwiązania pośredniego w przechodzeniu na zieloną energię. Stawia na niego również ENEA. Dlatego realizuje inwestycje w bloki gazowe. Najnowsza inwestycja powstanie w Kozienicach.

– Jej celem jest zapewnienie bezpieczeństwa systemu energetycznego, bo węgiel jest samoczynnie wypierany z miksu. Do tego ma to miejsce szybciej, niż przewidywały jakiekolwiek prognozy z ostatnich lat. Dlatego trzeba szukać alternatywy – powiedział Grzegorz Kinelski, prezes ENEA. I dodał, że dzisiaj bloki węglowe należące do spółki pracują na 30–40 proc. swoich możliwości w ciągu roku.

Podkreślił też, że nowe bloki gazowe nie są realizowane tylko po to, by zastąpić stare. To nowoczesne inwestycje, które będą dysponowały technologią H2 Ready, będą więc gotowe na współspalanie zielonego wodoru.

– Postępowanie przetargowe trwa. Myślę, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy zostanie rozstrzygnięte. Uruchomienie bloków jest natomiast przewidziane w latach 2029–2030 – powiedział Grzegorz Kinelski i dodał, że w najbliższych tygodniach firma ogłosi nową strategię, w której wyraźnie zostanie podkreślone, że stawia na realizację zielonych projektów, w tym fotowoltaiki i magazyny energii.

O inwestycjach w bloki gazowo-parowe wspomniał też Dariusz Marzec. Jak podkreślił, spółka oddaje właśnie do użytkowania inwestycje w PGE Gryfino 2050. Mowa o dwóch blokach o łącznej mocy ponad 1,3 MWe. Będą zapewniać stabilne dostawy energii elektrycznej dla prawie 2,5 mln gospodarstw domowych, przy jednoczesnym obniżeniu emisji w Polsce o ok. 3 mln t dwutlenku węgla rocznie.

Kolejny blok gazowo-parowy o mocy ponad 880 MW powstanie w ciągu dwóch lat w Rybniku. Ma zużywać ok. 1 mld m sześc. gazu rocznie, który będzie płynął gazociągami Gaz-Systemu. W grudniu 2022 r. blok gazowo-parowy w Rybniku uzyskał 17-letni kontrakt w aukcji głównej rynku mocy, który zacznie obowiązywać od 2027 r.

ikona lupy />
Dariusz Marzec / Materiały prasowe

Gaz jest dziś najlepszym paliwem przejściowym w dążeniu do zeroemisyjności. Przede wszystkim ze względu na swoją cenę i niską emisyjność, co wpływa na uprawnienia do emisji – mówił Dariusz Marzec

– Mamy kolejne plany w tym obszarze, tak by mocy do dyspozycji było więcej – dodał Dariusz Marzec.

Potrzebne magazyny

Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE), zwrócił uwagę, że Polska w coraz większym zakresie korzysta z odnawialnych źródeł energii. Tymczasem wciąż nie mamy rozwiniętego magazynowania takiej energii, brakuje magazynów bateryjnych. Podkreślił też, że brakuje też zielonego sektora ciepła, który jest potencjalnie wielkim magazynem dającym elastyczność. Prezes PSE zwrócił też uwagę, że Polska potrzebuje dwa razy więcej mocy dyspozycyjnej, niż jest zakontraktowane w rynku mocy. A szuflady z projektami inwestycyjnymi są puste. Dlatego konieczne stało się jej poszukiwanie w trybie pilnym. Jak powiedział Grzegorz Onichimowski, trzeba szukać mocy dyspozycyjnej na czas bez słońca i wiatru, bo zapotrzebowania nie pokryje się wówczas magazynami energii. Dodał, że dzisiaj Europa, ale i świat zaczyna sobie zdawać sprawę, że czym innym w nowej energetyce jest moc, a czymś innym – energia.

– Będziemy mieli dużo więcej energii ze źródeł odnawialnych, niż jest o tym mowa. Pytanie natomiast, jak będą funkcjonowały źródła, które mają nam dać moc. Ewentualne różnice godzinowe jesteśmy w stanie w jakich sposób zniwelować przez systemy magazynowania. Nie zniwelujemy natomiast suszy klimatycznej, braku słońca czy wiatru. Konieczne jest w związku z tym przedłużenie mechanizmu mocowego, dla utrzymania stabilności systemu – podkreślił.

Olga Sypuła, country manager European Energy Polska, stwierdziła natomiast, że źródła rozproszone gwarantują bezpieczeństwo energetyczne. Dlatego, jak dodała, nie rozumie, dlaczego potrzebne jest tak dużo gazu w miksie.

– Myślałam, że nauczyliśmy się, iż opieranie się na nim może być kosztowne – stwierdziła.

Dodała też, że nie rozumie, dlaczego nie rozwija się dynamicznie offshore.

ikona lupy />
Olga Sypuła / Materiały prasowe

Dla nas OZE to pierwszy krok. Wybudowaliśmy już fabrykę metanolu w Danii. Teraz chcemy to zrobić w Polsce. Bez tego nie zazielenimy transportu i przemysłu – powiedziała Olga Sypuła

– Dlaczego nie pracujemy wszyscy nad tym, żeby – po pierwsze – zwiększyć tam local content, a po drugie, żeby może pomyśleć o tym, żeby zwiększyć wsparcie w tym zakresie – powiedziała i dodała, że nie widzi możliwości realizacji kolejnych etapów działań, takich jak lądowa energetyka wiatrowa.

W dyskusji padło stwierdzenie, że transformacja energetyczna ma wiele twarzy. Jest wiele sektorów, które już wymagają dostępu do zielonej energii, ale też wodoru i paliw syntetycznych. Do produkcji tych ostatnich potrzeba natomiast zielonej energii i tak koło się zamyka.

– Dla nas OZE to pierwszy krok. Wybudowaliśmy już fabrykę metanolu w Danii. Teraz chcemy to zrobić w Polsce. Bez tego nie zazielenimy transportu i przemysłu – powiedziała Olga Sypuła.

Jak dodał Artur Osuchowski, członek zarządu ds. energetyki i transformacji energetycznej ORLEN SA, liczenie śladu węglowego w całym cyklu staje się normą. Istnieje duża presja klientów na dekarbonizację energii. Za dwa–trzy lata, jak powiedział, wszystkie nowoczesne branże, będą ślad sprawdzały.

Podczas dyskusji podkreślono, że magazyny dają możliwość kontrolowania i sterowania procesem kumulowania oraz oddawania energii.

– Bardzo byśmy chcieli, aby pojawiły się w systemie, bo się niezbędne dla jego stabilizacji. Ważne jest jednak to, by można je było szybko przyłączać – mówiła Olga Sypuła.

Grzegorz Onichimowski wyjaśnił, że odkąd objął stery w PSE, negatywną decyzję w sprawie przyłączenia magazynów wydał w stosunku do 10 wniosków. Przyznał jednak, że potrzebne są zmiany przepisów, choćby dlatego, by rozwiązać problem tzw. zombie projektów.

– Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby też pójście w kierunku aukcji na zdolności przyłączeniowe – powiedział.

Na konieczność budowania w kraju magazynów energii, dzięki którym jej dostawy staną się stabilniejsze wobec przechodzenia na OZE zależne od pogody, zwrócił również uwagę Grzegorz Lot, prezes TAURON Polska Energia.

Znaczenie roli magazynów podkreślił też Tomasz Zadroga, wiceprezes i Chief Investment Officer Grupy Kapitałowej Respect Energy. Jego zdaniem powinny powstawać wszędzie, by móc wspierać źródła wytwórcze, sieć przesyłową. Inwestycje w tym obszarze powinny być realizowane natychmiast.

– To oczywiście wymaga ogromnych nakładów finansowych, ale są one uzasadnione ekonomicznie – podkreślił i dodał, że Polsce wszystko dzieje się inaczej niż w innych krajach.

– Od 15 lat rozmawiamy, jak transformować polski węgiel i niespecjalnie posuwamy się w tym zakresie naprzód. A powinniśmy postąpić jak Brytyjczycy, którzy zdecydowali się od razu zamknąć kopalnie. Drogą przyszłości jest postawienie na hybrydowe rozwiązania wiatrowo-fotowoltaiczno-magazynowe. Rozwiązania gazowe powinny być tylko wsparciem – oceniał Tomasz Zadroga.

Kwestia pieniędzy

Dariusz Marzec zauważył, że spółka inwestuje w magazyny bateryjne. Trwa przetarg na zaprojektowanie i budowę bateryjnego magazynu energii o mocy do 263 MW oraz pojemności minimalnej 900 MWh, w sąsiedztwie należącej do Grupy PGE Elektrowni Szczytowo-Pompowej Żarnowiec. Będzie to jeden z największych bateryjnych magazynów energii w Europie. Inwestycja pozwoli na świadczenie regulacyjnych usług systemowych na rzecz Operatora Sieci Przesyłowej, jak również na bilansowanie lokalnych, lądowych farm wiatrowych i przyszłych farm wiatrowych PGE na Morzu Bałtyckim. Prezes Marzec wspomniał też o magazynie energii elektrycznej Gryfino o mocy 400 MW. Będzie dostarczać energię elektryczną dla ponad 100 tys. gospodarstw domowych. Zakończenie inwestycji jest planowane w 2029 r. W przygotowaniu jest kolejnych 200 lokalizacji. Zgodnie z zapisami Strategii Grupa PGE wybuduje co najmniej 0,8 GW nowych magazynów energii do 2030 r. Obecnie posiada dwa bateryjne magazyny energii. W Rzepedzi na Podkarpaciu instalacja o mocy ok. 2,1 MW i pojemności 4,2 MWh została zaprojektowana w celu wspierania niezawodności lokalnej sieci dystrybucyjnej. Drugi powstał na Górze Żar w województwie śląskim. To magazyn energii o mocy 500 kW i pojemności użytkowej 750 kWh.

– Mowa o miliardowych inwestycjach. Dlatego niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto ma 30 mld euro w pipeline, który realizuje. Łatwo mówi się, że inwestycje muszą być natychmiast. Tylko zapomina się przy tym, ile to kosztuje. Trzeba więc pożyczyć pieniądze na przedsięwzięcie. Do tego oczywiście uzyskiwanie wszelkich pozwoleń trwa długo. Dlatego na tym polu jest dużo do zrobienia, jeśli projekty mają nabrać tempa – zaznaczył Dariusz Marzec i dodał, że teraz, gdy firma realizuje projekt Baltica 2 o mocy ok. 1,5 GW i potrzebne jest spięcie finansowania z przygotowaniem procesu inwestycyjnego, w prace te musi zostać zaangażowany cały zespół pracowników.

– Nie wyobrażam sobie w związku z tym, jak można równolegle prowadzić kilka projektów o takiej skali – zauważył.

Ocenił, że transformacja energetyczna postępuje, choć może nie tak szybko, jak wszyscy tego oczekują.

Prezes PGE zwrócił też uwagę na ciepłownictwo w miastach. Ono, jak podkreślił, również wymaga zmian. Jak wynika z raportu opracowanego przez Polskie Towarzystwo Elektrociepłowni Zawodowych, koszty dekarbonizacji w tym obszarze sięgną ok. 500 mld zł.

– I mowa wyłącznie o ciepłownictwie, bez elektroenergetyki i inwestycji w sieci przesyłowe – dodał Dariusz Marzec, wyliczając, że spółka ma 6 mln klientów. Koszt dostarczenia do nich zielonego ciepła wymaga inwestycji na poziomie 20 mld zł.

W dyskusji poruszono szerzej wyzwania związane z finansowaniem przedsięwzięć, mających na celu dekarbonizację systemu energetycznego.

Dariusz Marzec poinformował, że ze względu na to, iż spółka posiada węglowe aktywa wytwórcze, to 70 proc. banków nie chce z nią rozmawiać o udzieleniu wsparcia.

– To jest wyzwanie, ponieważ nie chcemy pozostawać zależni od azjatyckiego kapitału. I jest to jest kolejna ważna i wielka dyskusja. Nikt nie chce też ubezpieczać takich inwestycji – zauważył, zwracając uwagę na politykę, jaką kierują się międzynarodowe grupy finansowe dotyczącą niefinansowania inwestycji związanych z emisyjnymi projektami.

– Dlatego w naszym przypadku konieczna jest restrukturyzacja i wydzielenie aktywów węglowych. Pozwoli to spółce na samodzielne funkcjonowanie oraz pozyskiwanie środków na restrukturyzację części konwencjonalnej, która jest niezbędna dla polskiego systemu energetycznego – wytłumaczył.

Wśród aktywów węglowych są m.in. kopalnia i elektrownia w Bełchatowie. Proces wydzielenia PGE GiEK z grupy kapitałowej PGE ma polegać m.in. na zmianie właściciela, którym ma się stać Skarb Państwa.

Szefowie firm energetycznych apelowali również o skrócenie procedur inwestycyjnych, zwracając uwagę, że dziś od pomysłu na farmę wiatrową do jej realizacji upływa pięć–siedem lat. Potrzebne są rozwiązania, które przyspieszą ten proces.

PA

Partner relacji

ikona lupy />
fot. materiały prasowe