Złośliwcy zaczęli rozważać, czy zmiana pracodawcy dla byłego wiceszefa kancelarii Andrzeja Dudy to awans czy przechowalnia, bo funkcja doradcy prezesa NBP jest honorowa – szef banku nie potrzebuje żadnych rad. Niemniej ten ruch skłania do pewnej refleksji: na ile takie transfery osób, które z zarządzaniem gospodarką miały luźny związek, za to mocny z innymi organami władzy państwowej, są wskazane z punktu widzenia zagwarantowanej w konstytucji niezależności banku centralnego. Czy są dobre, czy złe w sytuacji, w jakiej znajduje się polska gospodarka. No i czy dzisiejsza polityka kadrowa jest jakimś wyjątkiem w historii NBP.
Prezydencki minister, jak sam mówi, idzie doradzać prezesowi w kwestiach legislacyjnych i prawnych. Więc pierwsze złośliwości, jakie pojawiły się wobec tego transferu, że oto wiceszef kancelarii głowy państwa i prawnik będzie doradzał prezesowi NBP w kwestiach stóp procentowych...
Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.