Grupa posłów Polska 2050-TD i KO 28 listopada wniosła do Sejmu projekt nowelizacji ustawy dot. wsparcia odbiorców energii, przedłużający zamrożenie cen energii do 30 czerwca 2024 r., który zawiera także przepisy liberalizujące stawianie farm wiatrowych i wiatraków w Polsce. Projekt spotkał się z krytyką m.in. polityków PiS.

Pierwsze czytanie poselskiego projektu, złożonego przez posłów KO, Polski 2050 i PSL planowano w Sejmie na środę.

Rozdzielenie dwóch tematów

Reklama

Współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń powiedział we wtorek wieczorem w TVN24, że zapadła decyzja i te dwie sprawy zostaną rozdzielone, a więc ustawa o turbinach wiatrakowych będzie osobną ustawą. Będzie również ustawa dotycząca zamrożenia cen energii, która będzie procedowana na najbliższym posiedzeniu Sejmu.

Dla każdego coś miłego?

"Nasz projekt ustawy — przemyślany, kompleksowy i niezawierający wrzutek +dla każdego coś miłego+, skupia się na dobrostanie polskich rodzin, małych i średnich przedsiębiorstw, samorządów, podmiotów wrażliwych, szkół, przedszkoli, domów dziecka. Zakłada on pewność dla tych wszystkich odbiorców energii, że do końca przyszłego roku będą dokładnie wiedzieli, jakie rachunki zapłacą. To pozwoli na zaplanowanie budżetów, bo będą wiedzieli, ile będzie ich kosztowała energia, ogrzewanie, gaz" - mówiła minister Łukaszewska-Trzeciakowska w Telewizji Trwam.

Podkreśliła natomiast, że projekt obecnej opozycji, nowej większości sejmowej, to "projekt na pół roku".

"Potem jest niepewność. Nie wiemy, co będzie za pół roku. Nie przewidujemy, że będzie taniej. Taryfy przyjmowane są na cały rok, więc należy założyć, że od połowy roku będzie drożej, i to dużo drożej. To jest pierwszy element — wprowadzenie niepewności do polskich domów, a ostatnie lata to były +stada czarnych łabędzi+, nieprzewidywalnych zdarzeń. Wprowadzanie kolejnego zaburzenia bezpieczeństwa, jest bardzo szkodliwe" - oceniła.

Sektor MSP poza radarem?

Wskazała dodatkowo, że projekt nowej większości sejmowe "omija w ogóle małe i średnie firmy".

"Fryzjerów, małe sklepiki, zakłady krawieckie, mechaników samochodowych. Oni w ogóle nie będą objęci dobrodziejstwem tej ustawy. To oznacza, że mogą nie sprostać rachunkom i zniknąć z naszego otoczenia. Po drugie, przełożą zwiększone ceny energii na nasze rachunki. Więcej zapłacimy za fryzjera, mechanika, krawcową, czy za chleb w sklepiku obok. To bardzo złe rozwiązanie. Będziemy apelować o zmianę tych zapisów" - powiedziała minister klimatu.

W poselskim projekcie zapisano, że koszt działań osłonowych wyniesie 16,5 mld zł przez pół roku.

Projekt zakłada przedłużenie do połowy 2024 r. maksymalnych cen energii dla gospodarstw domowych na poziomie 412 zł za MWh netto do obecnego poziomu limitu zużycia, pomniejszonego o 50 proc., ponieważ przepisy mają obowiązywać tylko przez pół roku. Powyżej limitu zachowana ma być stawka 693 zł za MWh, jako cenę maksymalną, płacić ją mają także samorządy i podmioty użyteczności publicznej. Projekt utrzymuje rozwiązania dotyczące ograniczenia cen gazu i ciepła.

Wszystko sfinansuje covidowy fundusz

Jako źródło finansowania wskazano Fundusz COVID-19, który będzie zasilany z gazowej składki na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny za 2022 r. oraz innymi środkami.

Z kolei rządowy projekt ustawy o ochronie odbiorców energii, który także trafi w środę do pierwszego czytania w Sejmie, zakłada przedłużenie na cały 2024 r. obecnych zasad. Kosztować ma to w sumie ponad 31 mld zł, z czego w 2024 r. - 25,5 mld zł, a w 2026 r. - 5,6 mld zł. Źródłem finansowania jest budżet państwa - zwróciła uwagę minister. Jak podkreśliła, przy kalkulacjach kosztów rząd wciąż pod uwagę ewentualne zmiany w 2024 r. taryf, zatwierdzanych przez Prezesa URE. (PAP)

Autor: Tomasz Więcławski