Portal WysokieNapiecie.pl dotarł do przygotowanego przez Ministerstwo Klimatu scenariusza zapotrzebowania na węgiel ze strony elektrowni i elektrociepłowni w przypadku utrzymywania się wysokich cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla (a z takimi cenami mamy dziś do czynienia i wszystko wskazuje na to, że w kolejnych latach będą jeszcze rosnąć).
Według prognozy będącej elementem projektu Polityki energetycznej Polski do 2040 roku, której rząd do dzisiaj nie opublikował, zapotrzebowanie energetyki na miały węglowe zmniejszy się z ok. 35 mln ton w 2020 roku do zaledwie 11 mln ton w 2040 roku. Jeżeli to tempo zmian się utrzyma, zapotrzebowanie spadnie do zera w 2050 roku.
Tymczasem już dziś zdolności produkcji miałów węglowych są dużo wyższe od popytu. Według szacunków portalu WysokieNapieice.pl we wszystkich spółkach górniczych wydobywa się już dzisiaj lub można by wydobywać ok. 42 mln ton miałów. Z tego najwięcej, bo ponad 22 mln t przypada na Polską Grupę Górniczą (oprócz tego wydobywa ona jeszcze m.in. ok. 5-6 mln t węgli grubszych, dla lokalnych kotłowni i odbiorców prywatnych oraz 1,5 mln t węgla koksowego). Kolejnymi producentami miałów są Bogdanka (9 mln), JSW i Tauron (po 3,5 mln), PG Silesia (2,5 mln), Węglokoks (1,5 mln) oraz Siltech (0,2 mln).
Oczywiście nadmiar wydobywanego w Polsce węgla moglibyśmy eksportować. Tyle, że produkujemy go po jednych z najwyższych kosztów na świecie. Do każdej eksportowanej tony węgla musielibyśmy dopłacać ok. 50-100 zł. I tak przez kilkadziesiąt lat robiliśmy. Tyle, że pieniędzy na dotowanie wydobycia na eksport dziś już brakuje, a nawet gdyby je wysupłać, dotowania produkcji zabraniają już unijne przepisy.
Co jest dziś głównym produktem polskiego górnictwa? Czy rządowy scenariusz zamykania kopalń jest realny? Czy budżet wytrzyma dotowanie górnictwa w Polsce? Kiedy powinny być zamknięte kopalnie? O tym w dalszej części tego artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl