Indie to kolejna ofiara perturbacji na globalnych rynkach surowców, których produkcja nie nadąża za rosnącym popytem na energię. Podobnie jak wcześniej w Chinach, głównym problemem subkontynentu jest niedobór węgla stanowiącego około dwie trzecie indyjskiego miksu energetycznego. Przeszło połowa systemu energetycznego kraju postawiona jest w stan alertu w związku z potencjalnymi blackoutami.
Końca kryzysu nie widać w Europie, co budzi rosnące obawy o sytuację w sezonie grzewczym. We wtorek kolejny rekord odnotowały ceny gazu na holenderskim rynku. W ślad za gazem ziemnym drożeje ropa naftowa, która na londyńskiej giełdzie przekroczyła ostatnio próg 82 dol. za baryłkę. Najdroższy od 13 lat - ponad 200 dol. za tonę - jest też węgiel.
Chaos na rynkach energetycznych utrzymuje się w Chinach.
ikona lupy />
Grzegorz Wiśniewski prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej / Materiały prasowe
Reklama
Po Europie przyszła kolej na Chiny, teraz Indie. Jak ten globalizujący się kryzys wpływa na Polskę i naszą branżę OZE?
Grzegorz Wiśniewski prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej: Jeśli patrzeć na hurtowe ceny prądu, wyglądamy na tle UE dobrze. Znacznie gorzej sytuacja prezentuje się z perspektywy naszych odbiorców końcowych na rynku detalicznym. Przy czym obecny wzrost kosztów w Polsce nie jest wyłącznie, jak chcieliby niektórzy politycy, efektem rosnących kosztów pozwoleń na emisje CO2 w unijnym ETS-ie.
Skoro nie Bruksela jest winna, to kto?
Podstawowym problemem naszego systemu energetycznego jest wieloletnie zapóźnienie w transformacji energetycznej i spowodowany tym deficyt elastyczności. Zamiast sprawdzonego m.in. w Wielkiej Brytanii mechanizmu rezerwy strategicznej, wprowadziliśmy opłatę mocową - parapodatek, który obciąża odbiorców energii (zwłaszcza przemysł) i podtrzymuje przy życiu energetykę węglową, ale nie daje płatnikom nic w zamian. De facto rynek mocy w tym kształcie podłączył węglowi kroplówkę i zablokował transformację energetyczną.
Drugą stroną tego samego medalu jest niedorozwój OZE. Nie spełniliśmy celu udziału odnawialnej energii na 2020 r. (w produkcji prądu miał on wynieść 19, a mamy 15 proc.). O ile obecne wydarzenia na rynku hurtowym są zjawiskiem przejściowym, o tyle opłata mocowa w obecnym kształcie ma zapewnić przychody elektrowniom przez 15 lat, a aukcje mają być organizowane aż do 2030 r., czyli jako konsumenci będziemy ponosić koszty. W efekcie przeciążony przemysł woli stać się prosumentem biznesowym, samemu wytwarzać energię.
Obecny kryzys uwypukla też błędną strategię Polski, jeśli chodzi o gaz.
Rozmawiał Marceli Sommer